Плынуць вятры
Плынуць вятры Аўтар: Вінцэнт Дунін-Марцінкевіч 1861 Крыніца: [1] |
Арыгінал на лацінцы |
Czaść 1-ja
Płynuć wietry at paŭnoczy,
Zasypajuć śnieham woczy;
Honiać tuczy aławiany,
Nanosiać aznob pahany.
To ż nia wietry burawyje,
To ż nia tuczy śniehawyje –
Maskoŭśka to siła walić,
Marozom, woś pryskom, smalić!
Czaho ż jana zakipieła?
– U Arszawu polecieła,
S harmatami, so strelbami,
Czy wajować s Palakami?
I
Arszawa! maci nasza! ty polskaja sonca!
Łuczy twai, pałacy i sielski akonca,
Woś matczyna hrudź, dzietak roŭno usich hrejuć,
Karonie, Litwie, Rusi świetłaść roŭnu siejuć.
Jak zoroczka jaśnieńka, woś kraska pryhoża!
Szto z taboju zrabili? na szto ty pachoża?
Hdzie twoj homan wiasioły? hdzie hołas piawuczy?
Nad taboju staŭpiliś hramawyje tuczy...
Hlaniesz ciapier na ciabie – woś u piekle czorna,
Ciomna ŭ duszy – na siercu każnamu nia zdorna,
Maŭlaŭ, sażaj, pakryta biedna twaja niwa,
Czahoż ty dażyłasia, maci niaszczaśliwa!
II
Na Krakoŭskam predmieści lik bożyja maci
U kraski, ahni strojny – woś obraz u chaci;
Cudoŭnaja to pani, każuć dobry ludje,
Chto jaje szczyra prosiŭ, toj łaski dabudzie.
Pad chwihuru staŭpiacca, maŭlaŭ kuraniata,
Pad krylla czutkaj matki: żydy i paniata,
Mużyczki, dzieci, starcy, panny i kabiety,
Usi śmieszalisia i czyniać światyje abiety:
Każysia, sabralisia dzietki ŭ hramadce
Pamalicca i dabranoc rodnieńkaj dać matce.
III
Czy rasparoliś tuczy i hrazu krawawu
Chłynuli s piarunami na biednu Arszawu
Czy małanka hramadzie woczy wypiekaje,
Nie... to Maskal pa swojemu u mieście hulaje –
Bywała u starynu (dziady tak kazali),
Kali niechrysty ziamlu naszu wajawali,
Ŭsiak bywała, – s dabytkam, chłopcaŭ i dziaŭczaty
Pałonili, sztob wykup brać za nich bahaty,
Da ludziej pry malitwie strelbaj nie hłumili,
Wobrazy szanawali, kryżoŭ nie rubili,
Hladź że Maskal szto robić!.. a jon chryścijanin
Horsz zdziekujecca ŭ Polszczy, jak lichi pahanin.
IV
Paladź, czaladka boża, stoja na kalenach
Biez rużnicy ŭ atłasach, czy ŭ lichich pialenach,
Żydy, pany, mużyczki – ŭsi śmiaszaliś razam,
Ŭ adzin hołas pred Matki haspodniaj abrazem,
Spiewajuć «Swiaty Boże! Swiaty niaśmiartelny!» –
Na pieradzie Dabrodziej dzierżyć kryż kaścielny –
Ni kamieńczyka ŭ rukach nichto nie trymaje –
A Maskal, woś z-za wuhła da ŭraha, strelaje,
Rubić, kole hramadku – kroŭ rakoju ljecca,
Tam kazak na kaniu s pietleju niasietcca,
Hdzie ŭpadnie czaławiek, jak sabaku troczyć,
Żyŭ, czy miortwy, biednaho na zamak wałoczyć,
Hołowa po kamieniach hudzie, woś u rohu,
Mazhi bryzżuć na pałacy, kroŭ znaczyć darohu.
V
Tam idzie baćka s doczkaj – to kraska pryhoża!
Ledź paczała raśćwietać – woś u puczku roża –
Kula jaje trapiła ŭ ruku – biedna mleje,
Baćka z żałości doczki padniać nie paśpieje,
Aż czatyroch kazakoŭ strałoj pryskakali,
Biednieńkuju dziciatku na pietlu uziali.
Baćka da noh pahańcam – kryj Boh jak hałosić!
Kinuŭ miaszok z hraszyma, dyj – «niaruszcie» – prosić!
Hdzie tam! miaszok padniali, a baćku zabili,
Paśla aboich razem ŭ zamak pataszczyli.
Tut dzietaczak maleńkich koluć, tam stralajuć
Kabiet, tutka adzieżu czornuju zdzirajuć,
Dalej czyściać kiaszeni – miaszoczki, zaharki,
Woś swai, na harełku hrabiać dla szynkarki.
VI
Na pieradzie hramadki, szto maliłaś Bohu,
Ŭ sieredzinie xiądz s kryżam zahaczyŭ darohu,
Nia czurajecca śmierci – k niebu padniaŭ zrenki,
Slozy barazdziać szczoki, a hołas stareńki
Zwonku wiadzie malitwu, jak abyczaj każe,
Nia zważaje na strelby i piki ŭraże.
Tolku jak ŭ susiedztwie chto ŭpadzie z hramady,
Laŭszoju kryż mocno imie, prawaj daje rady,
Sztob na toj świet darohu ŭpratać szczaśliwu
Na razhreszenia ruku ŭżymie litaściwu.
VII
Nia marskaja to woŭna ziamlu naciskaje,
Nia sarancza dar boży na poli źmiataje,
Heta maskoŭski zastup na kaniach haraczych.
Ŭsie ŭ sinich mundzirach u szapkach bliściaczych,
S wierchu szapki chwost koński, wieciar raźwiewajeć –
Każon straszennu szablu u ruce trymajeć –
Reżeć, kaho papała, nanosić trawohu
Mież ludziej, szto pakojna molucca tam Bohu.
Kaho nia swalić szabla, taho topczuć koni.
Najpiersz ksiandza srubili, szto kryż u d(a)łoni
Trymaŭ silnoj rukoju – ŭwieś kroŭju abliŭsia,
Jak srublena tapola, k ziamli pochiliŭsia,
I kryż s nim pachinuŭsia. Tut padskoczyŭ śmieły
Nawakoŭski, chwaciŭ kryż – hladź! – u rubcach ceły,
Hreszny ruki paśmieli na Boha padniacca:
I toj Chrystom nia paśpieŭ doŭha lubawacca,
Jaho na ziem swalili – paladź!.. cud hatowy:
U abaronie kryża staŭ czaławiek nowy,
Żydok – czuli ż wy heta, dobry chryścijanie?
Toż Maskali horszyja ad żydoŭ pahanie?
Lande jamu proźwiszcza – u straszennu poru
Chwaciŭ kryż ŭ obie ruki, padniaŭ jaho ŭ horu,
Kali b dobryje ludzie baczyli to dziwa,
Bohu chyba pryci mohła myśl taka szczaśliwa;
Widać, chacieŭ, sztob ceły s(w)jat podziwowaŭsia,
Szto Mmaskal at niechrysta horszym pakazaŭsia.
Zastrelili i jaho – upaŭ – da lik boży
Nakryŭ saboj – pa śmierci sztob być na staroży.
VIII
Tak Maskali hulali pa biednaj Arszawie.
Za szto ż jany rezali ludziej – u jakoj sprawie
Narod im prawiniŭsia? za szto chryścijanski
Car wialeŭ zdziekawacca, woś turak pahański?
Palak to pierszy silna paczaŭ naklikacca,
Szto, bacz, para mużyczku z wolnaściu spaznacca,
I jak Haspodź za ludziej na kryż atdaŭ ruki,
Palak za nas achwotno pryniaŭ straszny muki,
Za nas cierpić kryż pański – za wieru, swabodu.
Raskazać papytaju wam taku pryhodu. –
Czaść 2-ja
Jak pasłaŭsia
Tak praspaŭsia!
– Kruci nia wiarci,
A treba ŭmiarci!
Nazad tamu dziesiać let,
Zahniewaŭsia ceły świet
Na Maskoŭskaho Cara,
Szto jon wielmi pyszny staŭ,
Usim pad nos panam kiwaŭ,
Toż uniać jaho para!
Prancuzoŭ Car Napalonn
Kryknuŭ na swaich «hulon»!
Maszyr Turku pamahać!
S nimże zamarski pany,
Szto ich kliczuć brytany –
Paszli Maskwu wajuwać.
Car Maskoŭski aż pacieŭ,
Swaho wojska nia żaleŭ.
Hdzież durnomu wiaści boj?
Idzi lepsz łapci placi,
Za dur życiom zapłaci,
Potrasi, brat, miaszok swoj!
Po im syn hołowarez
Na tron maskoŭski uźlez,
Staŭ kłaniacca prancuzu.
«Muj lebiedźka darahi!
Prabacz baćkawy hrechi,
Szto choczesz, usio zrablu!»
I sabralisia stary
Sa ŭsich ziemiel pisary,
Paszli miru wiaści ład;
Nuż Maskalu dapiakać,
Nuż palcam pad nos kiwać.
Oj nie wielmi byŭ jon rad!
Najpiersz staŭ kazać prancuz,
Naduŭszysia, jak harbuz –
Rukoj hrozić, kułakom,
Aż zatrośsia Maskałok,
Woś asinawy listok,
Wałasy aż stali dybom.
«Ŭsia wasza czynoŭna znać,
Zwykła narod abdzirać,
Jaki ż wasz zakon da sud?
Chto maje hroszy, toj praŭ,
Choć abdziraŭ, chacia kraŭ,
Cześć wasza – to hnoj, to brud».