— Chto heta?! što heta?! Chto ty? O čeławieče, chto ty taki?!…
Ihnat čysta zbiŭsia s pantałyku. Maŭčaŭ.
Dy chto ty taki, čeławieče, jak rod i plemia twaje zawucca?
— Chto ty?!
— Ja, ja… stahnaŭ Ihnat — tutejšy…
Bahinia z dziwu ażno aniamieła. A pośle zmiarkawaŭšy pačała na ŭwieś hołas śmiejacca.
Niawiedaje, biedny, jak nazwać siabie… Abywatel nie znaje plemieni — rodu swajho; nieznaje nazowy ziamli rodnaj, katoraja uzraściła jaho, u katoraj złożeny kości baćkoŭ i dziadoŭ… Cha… cha…
— …A-tki heto patomak tych poŭbahoŭ, poŭherkulesoŭ… Taki sam wus bielawy, takije samyje wočy; tolki ŭ wačach nia hordaść, ale rabstwo, niawolnictwo praziraje, nie adwaha i śmiełaść, a strach u hetaj usiej chwigury, hatowaj zaŭsiody da pakłonu… Boże moj, kolki rabstwa!…
— Nie, čeławieče, lišnie mnoha ŭ tabie rabskaho… Niehrycianski niawolnik, bolš zachawaŭ u sabie hordaści, čym u ciabie, čeławieče, astałosia… Baču, jak praz doŭhije wieki pohlad twoj pluhawiŭsia pakoraj, haława pakłonami, wusny lizańniem ruk niačystych… Niawola zatumaniła pamiać twaju; zabyŭsia ty ludzkoj nazowy swajej i hetym scior ty z lica swajho znamia ludzkoje… Nie, čeławieče, skarby maje razsyplu piered taboj tolki tady, jak ty prypomniš imia ludzkoje swajo, kali prabudzica ŭ tabie adwaha i hordaść… A ciapier, bywaj zdaroŭ! —
I bahinia sieŭšy na chmarku addalilasia, a ŭ toj čas ŭ chacie syšlisia scieny i zrabiłosia ciomna. Ihnat, pastajaŭšy krychu paskrebaŭ z adnej i z druhoj starany haławu, splunuŭ i ŭzlezšy na pieč iznoŭ zasnuŭ.
Wilnia 20/VII 1910.
Włast.