Tajomna, jak samo żyćcio, pazirała dal i maŭčała. Pni biaroz bialeli, a haliny zielanieli… Nad pachučym bezam razdaŭsia pieršy świst sałoŭki. Ziamielka wiasieńniaja maliłasia!
U hety samy čas rydel mahilščyka wykidywaŭ u wierch kamy żoŭtaho piasku — kapali mahiłku dla pamioršaj biez pary dziaŭčynki!
Biaz spowiedzi.
«Babulka pamirajeć!»
«Babulka pamirajeć!» — šeptali pierapudżenyje dzietki, jorzajučysia na wysokim tapčanie nad zaharadkaj, dzie awiečki zimawali.
«Babulka pamirajeć!» — i pakazywali cienkimi palčykami na ciomny piakołak. A ŭ hety samy moment warušyłosia na piakołku niešta u šerych brudnych anučach — heta była chworaja babulka; stahnać jana ŭżo nia mieła siły, tolki čas-ad-času wysowywała swaju pachudałuju i pažoŭkłuju ruku s-pad anuč, byccam suchi jałowy suk.
Haspadar zaproh hniaduju kabyłu i pajechaŭ za dziesiać wiorst u miastečka pa papa. Maci spała nieraździeŭšysia na łożku, tolki dzietki cicha šeptalisia. Haźnica kidała słabyje pramieńnia świetła na ciomnyje, zakurenyje ścieny i stoł ubohaj chaty.
Ciażka było babulce i ŭzdychnuć, nia to što kranuć rukoj alba nahoj. Zatoje, u moment supakojnaho i doŭhaho kanańnia, dumki jaje wielmi akuratna pracawali:
— Što? — tre-e pamierci, nia wykrucišsia, i chočecca nawat, bo nimašaka čaho škadawać… Ale badaj, ci pryjdzie pop?.. A treba-ż było-b, kab jon stajaŭ pry mnie!.. Tre-e byłob wyspawiedacca… tre-e byłob!..