Ja paziraju na nieba, a mo’ i jana ŭ hetu samuju chwilu pahledajeć na nieba i našy bliki, puščenyje ŭdaleč, spatkajucca na zorce bliskučej…
Baču ja rodnuju wiosku, baču ja na mahilniku świeży uzhorak — kryży niby spudżenyje stajać uwakruh… Hetkaja maładaja!..
Ja snuju pamiż paparaciej, pakrytych chałodnaj rasoj i pádaju wob ziemlu na mahiłku… całuju chałodny piasok…
Astareŭ ja biez pary, wałasy maje wyliniali, wočy prytuchli, kryż schiliŭsia, hołas achryp… Ale ŭ hetaj parwanaj reźginie żywieć maładoje serce.
Tolki pieśni majuć ŭładarnaść nad żyćciom… Tolki dziela kazak treba żyć na świecie…
U zawarożanych kazkach.
U zawarożanych kazkach i snach kupajecca żyćcio maładoje majo. Ja šlu maje napiewy błakitnamu niebu soniečnomu…
Usio adżywajecca pad soniejkam.
U parnaści zialonaho haju čucien pach kwietak i sasnowaj rastoplenaj smały. Cicha pałudniawajeć arataj pad wysokim dubam na miaży. Byki zygujuć, a za imi haniajecca chłopiec z doŭhaj puhaj u rukach… Usio pakryta załatym pyłam soniečnych pramieńniaŭ.
Kali nieba hetakaje jasnaje, dyk što tabie jašče treba, čeławieče?
Kali ptuški hetak piajuć nad alešnikam, dyk čaho ty nudzišsia?
Wiesialisia razam s kwietkami kaniušyny, zawadzi pieśniu s kryničkaj, i ščaśliŭ budzieš…