Na służbie ŭ dużejšaha
Апавяданьне
Аўтар: Альбін Стаповіч
1934 год
Крыніца: Часопіс «Новы шлях», № 6 (8) ад 20.IX.1934 г., б. 6-7
Іншыя публікацыі гэтага твора: На службе ў дужэйшага

Спампаваць тэкст у фармаце EPUB Спампаваць тэкст у фармаце RTF Спампаваць тэкст у фармаце PDF Прапануем да спампаваньня!




UŁ. ZAHORSKI

Na służbie ŭ dużejšaha

„Ojcze nasz, któryś jest w niebiesach[1]“… Niawinnyja słowy. Haworać ab woli Bożaj.

Malitwa poŭnaja śloznaj paezyi. Pasiwiełaja ad staraści i kożny dzień nowaja, bo adbiwaje nastroi i patreby tych, što ŭ malitwie šukajuć palohki swajej doli, a ŭ Bohu adkazu na ŭsie nierazwiazanyja pytańni.

Wialiki aŭtar wiedaŭ što stwaryŭ. Wiedali i dużejšyja, jak można malitwu zaprahčy da swaich metaŭ. Adzieli jaje ŭ swaju wopratku i pryniaśli na Krywickija ziemli.

— Hladziecie—każuć—jak my prycharošyli malitwu našaj cudoŭnaj sukniaj. Paznajcie jaje ŭ nowaj pryhażejšaj formie. Pakłaniciesia świataści nowaj sukni.

— My jaje ciapier nie razumiejem—adazwaŭsia narod.

Siwabarodyja, dalokakrajnyja muży z pastyrskimi kijami sabralisia na naradu.

Najstarejšy pramowiŭ:

— Nie razumiejuć—heta lepiej. Čymsia bolš u prostaha narodu zaciemnim razumieńnie jasnyah rečaŭ—tym lahčejšaje budzie našaje ŭładarstwa nad dušami. Kab Krywickaje plemia było pasłuchmianaje i nia trywożyła pašyreńnia našaha panawańnia — trymajma ich u ššaśliwym stanie dziciačaj niawiedy. Chaj nia znajuć swajho praŭdziwaha imia. Nie dapuścim da našych tajnicaŭ, bo paznaŭšy ich—śkirujuć proci nas.

— Amen—adkazali jamu.

I raźliłasia pa Krywickich ziemlach „misijanerska“ dziejnaść ludziej, što pakornuju ziamlicu zakryli ad świetu čużackimi daŭhapołymi šatami, a dušy i mazolnyja ruki narodu paźwiazywali čužamoŭnymi ražancami.

Nad wucham Krywičanina biazupynna źwinieli tajomnyja zakliaćci, rodżanyja pad niebam Italii i pierakładzienyja na mowu zdabyŭcaŭ.

Źwinieli jak jaho chryścili. Jak pačynaŭ i kančaŭ dzień nizkaj „zdrawaśkaŭ“ i „ojčenašaŭ.“

Jak witaŭ swajho bliźniaha.

Jak rabiŭ znak Kryża pierad zasiawańniem paloŭ.

Jak sabiraŭ płady, kab dzialicca z tym, chto na ich nie pracawaŭ.

Jak wioŭ da aŭtara wybranuju dziaŭčynu. Jak kančaŭ swoj ciarnisty šlach z hramničnaj świečkaj u rukach.

Jak zmierzłyja hrudki niaŭdziačnaj ziamli sypalisia na pawieki, pakul nie zahlušyli panura—nazojlivaj čużackaj pieśni. Pieśni, što żyvym zabivaje radaść żyćcia.

I tak dziesiatkami, sotniami hadoŭ, Liturhičnaja mowa zakamianieła ŭ pacierach, zakonserwawałasia i niachoča, ŭstupić należnaha miesca żyvoj mowie narodu. Kliča na pomač palicyju, škołu.

Ale darma: zakonaŭ żyćcia nie pieramoża. Monotonny šept pacieraŭ doŭha służyŭ pieramożcam, zaspaiwaŭ żywuju, samastojnuju tworčuju dumku. Ziamla pakryłasia kryżami, byccam pieratwaryłasia ŭ adny ahramnistyja mohiłki. Chaŭturnaja pieśnia, pryniesienaja zakapturanymi čużymi manachami razlahajecca jašče i siahońnia, ale hołas jaje pačynaje słabieć, a fałšywyja tony što raz bolš wydzialajucca i draźniać padniawolnych haspadaroŭ našaj ziamlicy.

Prycichaje šept čużackich pacieraŭ i homan nadmahilnaha karkańnia, bo nowyja pakaleńni razumiejuć, jak niepachwalnuju rolu adyhraŭ jon u ichnim harotnym żyćci.

Wierym, što akančalna zacichnie, zabłušany mahutnym kličam:

— Zbudzisia patomak Krywičoŭ!

Zbudzisia i zmahajsia!

Заўвагі

правіць
  1. Пачатак малітвы па-польску:«Войча наш, Які ёсьць на нябёсах…»