Старонка:Pierszaje czytannie dla dzietak biełarusoŭ (1906).pdf/27

Гэта старонка не была вычытаная

tata daloka, lažyć ŭ syroj ziamli hłyboka, nia čuje, jak hałodnaja dačka płače. Dzieci małyja paschadzilisia, apstupili Nastulku. Chto mieŭ jabłyka, hrušku, chto kusok kašy, chto skarynku chleba, kłali ŭ ručki małoj Nastulcy. Budźkin Michaś pabieh da chaty i ŭsie swaje cacki prynios dziaŭčyncy. Ale Nastulka ničoha nia brała, ničoha nia słuchała; jana ŭžo nia płakała i nie kryčała, a čysta ssinieŭšy tolki chlipała. Ažno pakazałasia staraja žabračka, siwa, moŭ hałubka, išła pamaleńku, apirajučysia na kijok. Padyjšła babula da dzietak, razpytałasia; pryharnuła siracinu da siabie, pahładziła pa hałoŭcy, kažučy: „Cicha, cicha, tata prydzie, abaranku pryniasie, wun tudy pašoŭ za les, zaraz prydzie“.

Wyniała s torby chleba, syra, nakarmiła, zawiała pat studniu, wymyła jej twaryk, zniała saročku, achajała ŭ karyci, wysušyła, prybrała Nastulku i pawiała s saboju, pahawarywajučy: „Pojdziem, dačulka, da taty, pojdziem“. Nichto nie pytaŭ, pa što, kudy i skul babula. Siraciny jak by j nia było, jakby jana i nia radziłasia ŭ Prudziancach.

Prajšło heta hadoŭ s čatyrnaccać. Niadzielkaju ŭ letku pawychadzili prudzianskije na wulicu. Staryje sabie hawaryli, maładyje hulali. Ažno bač! Siwaja kanina, zaprežana ŭ kałymašku, astanawiłasia proci Saładuchawaj chaty. Wyskačyła maładaja dzieŭ-