55. Maładoje-durnoje.
Pryjszła malenkaja myszka ŭ naru da swaje matki dyj każa: „Woś, mamka, a ja na dwary dwoch źwiaroŭ baczyła. Adzin straszny-straszny, a druhi dobry.“ Matka spytała: „Skaży-ż jakija tam źwiary?“
Myszka skazała:
„Adzin straszny, chodzić pa panadworku wo-hetak: u jaho nohi czornyja, a czub czyrwony, woczy wyłuplenyja, a nos krywy. Jak ja mima jaho iszła, jon adczyniŭ lapu, nahu padniaŭ dy jak zakryczyć, dy tak hołasna, szto ja iz strachu nia wiedała, dzie dziecca!“
„Heta piewień, skazała staraja mysz. Jon nikoli niczoha błahoha nia robić, ty jaho nia bojsia. Nu, a druhi źwier jaki byŭ?“
„Druhi lażaŭ sabie na soniejku, hreŭsia. U jaho szyjka bielenkaja, nożki szerańkija, szerstka hładzienkaja. Sam liża swaju biełaju hrudku i chwastom ledź-ledź krataje, dy na mianie hladzić.“ Staraja mysz tolki pakiwała haławoju, dy skazała:
„Durnoje ty, durnoje! To-ż sam kot byŭ.“