Jak prostaja praŭda zhinuła u swiecie,
Dyk praŭdy i z swieczkaj szukajuć
I zołatam maniuć i ludziej sklikajuć,
I Boha całujuć, — a ŭsio taki precie,
Jak kamień u wodu, tak praŭda prapała!
Sudoŭ narabili, naczalstwaŭ ci mała:
Pasrednik i wolaść, synod i sanaty,
Prysutstwa i wokruh, uprawy, palaty;
A najbolsz mirawych, uczastkowych i zjezdaŭ, Szto u poli kamiennia, szto hwiezdaŭ!
Za to jaż życio ciapier trudnaja stała.
U swiedki uleźci, ni sieła — ni pała,
Ad sudu da sudu praz leta ciahatca
Tak lohka, szto nawiet nia treba staratca!
Raz jedu ja ŭ Wilniu adwiedać synka,
Ażno, pry darozie pasietca kabyła,
Staić czaławiek jakiś la młynka,
Za młynam suka tam brachała ci wyła
I hdzieści „ratujcie“ kryczała kabieta,
A mostam lacieła jakajaś kareta.
I sztoż tut takoja było? mnie zdajetca:
Chto jedzie, chto wyje, chto może smiajetca…
(A mielnik stajaŭ u dzwiarach i smiajaŭsia
Czaho jon smiajetca? — dyk jaż nia pytaŭsia!)
Minuŭszy ja młyn toj, jedu ŭżo lesam, —
Lażyć czaławiek pad kustom la darohi
Biaz szapki i bosy, tak ształtam ubohi;
Ale ja jedu z swaim intaresam,
Mnie niama dzieła bolsz ni da koha;
Lażaczahoż ludu usiudy jość mnoha!
Ja ahlanuŭsia, aż honitca chtości,
Klicze: „pastojże dla Boskaj miłości!..“
Staŭ ja, czakaju, aż jon i pytaje:
Chto ja, adkul jość i chto mianie znaje?
I każe wiarnutca mnie aż da młynu,
Swiedkam uratnik zwie na hadzinu.
Wiarnuŭsia, hladżu, aż kareta u reczce,
Mielnik ciapier użo nia smiajetca,
Kabyłu sotnik ciahnie da stanu, Cyrulik kroŭ kinuŭ abmokszamu panu,
Dziura na moście tak jak na chatu,
Dwa chłopcy łowiać suczku kudłatu,
Baba staić u parwanaj spadniczce
I kroŭ jej ciacze pa ruce i pa łytce.
Wiazuć i trup toj zaraz na wozie,
Szto ja to widziaŭ lażaczy pry darozie.
Pytaitca ratnik mianie dy za swiedka:
Ci mielnik ckawaŭ, ci kryczała kabietka?
Ci suczka parwała? a suczku ci bili?
Ci widzieŭ, szto ŭ moście maściny pahnili?
Ci widzieŭ, jak mielnik smiajaŭsia?
Jak pan z furmanom u karecie kapaŭsia?
Jak furman utanuŭ, a jak pan ratawaŭsia?
Jak złodziej cikaŭsia z pad młynu da koni?
Jak swisnuŭ kabyłu i lacieŭ na Rykoni?
Ci znaju chto-to zabity walaŭsia?
I kim zabity, dy kab ja pryznaŭsia,
Ci nia ja jaho wioz dy posle ukłaŭ?
Może mieŭ hroszy, może ja ich zabraŭ?
(I duch mnie zaniaŭ, skazać słowa nia moh!
Wot napaść na mianie, czysty kryż pasłaŭ Boh!)
Czamu jak nia chacieŭ ratawać furmana?
Czamu majstra taho nia ławiŭ la młyna?
Czamu suczki ad baby kuśliwaj nia hnaŭ?
Czaho ja ŭciakaŭ, szto ledź socki nahnaŭ?..
Pratrymaŭ jon mianie ceły dzień.
A badaj ty prapaŭ! Jeszcze daŭ ja rubiel,
Jon tak sprytna jaho zapuściŭ u kiaszeń.
Ja pajechaŭ sabie! Aż u wosiem niadziel
Socki preć mnie pawiestak i szmat: U pierszaj swiedkam — jak mielnik ckawaŭ,
U druhaj swiedkam — szto most biaz pryhat,
U treciaj swiedkam — jak koni chtoś kraŭ,
U czwartaj swiedkam — jak pan zawaliŭsia,
Jak wypłyŭ na wierch, a furman jak zaliŭsia,
U piątym swiedkam — szto trup przy darozie
Byŭ ubity, a dwoje ludziej uciakali,
I szto ja dahaniaŭ tych ludziej dy na wozie,
A jany praz łamy u dwaich paskakali!
Aż na szostyj użo dyk ja stoj winawat,
Szto ratunku nia daŭ jak kareta płyła.
Jak ja staŭ pa pawiestkach chadzić ad kalad,
Dyk asieŭsia jak raz jak Pakrowa była!..
I nia siejaŭ, nia żaŭ, nia kasiŭ sianażać,
U arendu addaŭ, bo nia moh dadziarżać;
I szto mieŭ, to pradaŭ, pierajeŭ,
Pa sudach ahaleŭ, jak sześć razy zhareŭ;
I ŭ kazie adsiadzieŭ niadziel sześć,
Za niajaŭku płacili moża trejczy i sztraf.
Jak na tojaż i praŭda schawałasia hdzieść
A szukaŭszy jaje i mnie zdaryŭsia traf.
|