Старонка:Ластоўскі В. Гісторыя беларускай (крыўскай) кнігі.pdf/557

Гэта старонка не была вычытаная

I Акт, 1-ая сцэна.

Chłop. Och jak nieszczaśliwojo žycio majo! Chadžu pieraz caluteńki dzień, až nohi aniemieli, ruk nie czuwać ad pracy i tapara, horsz jeszczo ad capa; małaczu ad samych kurej, až mało szto nie da paudnia jakby sam adzin: prauda, szto i žonka pamahała, da sztož jeje za rabota, wiedama žanockaja sprawa, ciuknieć kolka razy capom, až zaraz jeje licho i biereć, to siadzieć, to lažeć, to kolki padapruć, tolki czort łoński jeje dusić, a potym jeszcze z homanom i klećboju poydzieć. Prapadzi jeno, nieszczaśliwojo žycio naszojo, bo usio jak harawać, tak harawać musim… Kap to Adam pierszy nasz aciec nie zahraszyu, tak by i my hetak nie pracawalib… A ja i szeleha pry duszy nie maju, da Duszysz nie maju! a Pan adnak na toie nie hledzić, da usio kryczyć; zapłaci, skurwy Syn! zapłaci, wužawa krou-mužyk! Aha tu, aha tu na ciebie! Adam, Adam, jak ty nas pahubiu…

2-ая сцэна.

Zyd. Niu, na ciebe ciorny hod chadzil ja, chadzil za taboju, bul dwoycy u twajoy chacie, az ledwo tut ja ciebie znasou; kali ty mnie addasi za harełku?
Chłop. Prapadzi ty, nie maju hdzie ad ciebie padzietca, addam, licho nie woźmieć.

Сцэна з жыдам канчаецца ўзаемным зьневажаньнем, але пераможцам, дзякуючы сваей хітрасьці, выходзіць селянін. Жыд адыходзіць са словамі:

Zyd. Budź zdarou, dziakuju, sto z dusoju mienie puściu.
Chłop. (Астаўшыся адзін): Kap to jon niezahraszyu, to by žyd praklaty, śmierdziuch astatni, mnie w woczy za harełku nie lez by. A jab u Raju szto dzień pa pautarab garca z kwartaju i paławinkaju wypiwauby, i usiob sabie spiewau… Adam, Adam! na licho tabie było słuchać žeńszczyny, było tabie jeje wieroukaju, wieroukaju ottak, jak ja swaju czasta święczu.

У камэдзіі многа народных прыказак і фігуральных сказаў, прыкладам:

Szeleha pry duszy nie maju. — Nie leź ty mnie w oczy. Kryczy, kab tobie ražon u horło ulez, kab tabie skulli horło raztaczyli. A ciabie czy Czort tam pahonić A ciapier bolsz kłopotu, niž pićcia. Kab da jeje licho nie prystupiło. Mała szto krouiu nie pacieju. Kap ty skroź ziemli paszou. Ciebieb licho uzieło. Kap jeho czort uziau, adpuści Boža hrecha. Tak by ja nikoli taho nie uczyniu, prapadzi jeno. Ia nie wycierplu, kali tabie u mordu dam. A zakład chadzi sa mnoju. Ciepier i rady sabie dać nie mahu. Biez twaje kazki ja heto wiedaju. Ion i z rodem swaim niedaždzieć. Až u złość ustupiu. Chwaroba tych błaznow na maju hoławu pryniesło. Licho wiedajeć szto jeny rabili. Nie boysie, czort nie waźmie — zapłaczu. Usie chitryje, jak sabaki. Neichaj jeny pracham payduć. Nie daczekajesz ty z rodem twaim. Czy czort jemu skažeć. Iak ziemla mauczauby. Da hałubeńka ty moy, da kukułaczka ty moy, zieziulaczka nienahladnaja, da ty majo ni siojo, ni tojo, da daruyže hetot varoczek. Czort jeho dziary. Choćby sabie y na haławie chadzilib. U strachu woczy wialiki. Dwa razy aszukausia, tak treci raz y na zimnuju wadu dmuchać treba. Heto nie žarty z hetakim paniczom mieć sprawu.