Старонка:Маладая Беларусь (1912—1913). Сшытак 2.pdf/127

Гэта старонка не была вычытаная

tawary: miro i ładan, darahije kamieńnia i bisier, čornaje drewo i słanowuju kość. A ŭżo i ŭ narodzie pačała budzicca duša. Wašy dzieŭčaty i chłopcy tancawali dziŭnyje, rytmičnyje tancy na ihryščach, katoryje ustraiwali sabie pad hołym niebam, nad rakoj ci wozieram; — wašy ślapcy-lirniki składali bahatyrskije pieśni i raśpiewali ich na tryznach, i wajennych bankietach. Ale heta byŭ začatak. Na ciapierešnich ihryščach peŭna dzieŭčaty wašy piajuć i tancujuć, jak muzy, a wašy lirniki swaimi kazkami bahoŭ abwarażyć mohuć? — Pytała bahinia.

Ihnat šyroka raskryŭšy wočy maŭčaŭ i… nierazumieŭ ničoha. A bahinia dalej kazała:

— O, pomniu hety świetławałosy narod: muży, jak duby usie, wysokije, strojnyje, a hordaści skolki było u świetłych wačach ichnich. Błahi tawar z ich byŭ na niawolnikoŭ: zapradanyje ŭ niawolu umirali moŭča, bo nieważylisia pachilić hałoŭ swaich piered čużoj wolaj… Wašy pradziedy wolu lubili, umirali pazbaŭlenyje woli z imieniem rodu swajho i ziamli swajej na wustach… Niešta z biazśmiertnych bahoŭ było ŭ pastawie i wačach pradziedoŭ wašych…

Bahinia zadumałasia, a pośle bystra zirnuŭšy na Ihnata ŭżo inšym tonam pytała.

— Ale čamu-ż heto, waše, patuplaješ swaje wočy?

Ihnat razumieŭ, što tut wypadaje niešta atkazać, ale niamoh dadabrać słowa. S pierepałochu laskaŭ zubami i taptaŭsia na mieści.

Bahinia zmoŭkła z niawieraj uhledajučysia na Ihnata. Toj čuchaŭsia u patylicy i ŭsio ješče siliŭsia na atkaz.

— Dziŭnaje stwareńnie!… Ale paturbujsia waše s piečy zleźci! — Kryknuła bahinia, znać, zazławaŭšysia.

Ihnat pasłušna ssunuŭsia s piečy i zhorbleny pamknuŭsia da bahini kab pacaławać u ruku jej. Ale bahinia, jak aparenaja atskočyła u bok. I zdziwawanaja i złosnaja kryčała na ŭwieś hołas: