Старонка:Маладая Беларусь (1912—1913). Сшытак 2.pdf/129

Гэта старонка не была вычытаная

«Siabra s kaubasaj».

Takoje prozwišče nosić ciapier adzin z maich siabroŭ, a jak jon nažyu sabie hetaje prozwišče, zara raskażu wam.

U časie niecichot u našym hłuchim haradku spakojnyje dahetul wułki i zawułki čysta zmianilisia na niejkaje «haračaje pole», pounaje usiakich złydnioŭ, jakich za apošni čas niaŭmieru razwiałosia i katoryje uzdojmam rabili abławy na kality, hadzińniki i polty swaich bliżnich. Zabawa sama pa sabie ništo, ale toje tolki psuło zabawu, što nie abiedźwi starany roŭna joj ciešylisia… Dziela hetaho, chto mieŭ hrošy i adwahu, kuplaŭ i nasiŭ pry sabie rewolwar, a chto nia mieŭ hrošy i byŭ mienš adważny, ličyŭ na swoj spryt u nahach, dy siłu ruk. K tamu za našeńnie pry sabie arużża uradowyje abwiestki hrazili wialikim štrafam i adsiedkaj; palicija- adbirala nawat i kii, taŭsciejšyje za palec. Kaho prymus budź służby, budź inšyje jakije sprawy nie wyhaniali s chaty, toj wiečerami pilnawaŭsia domu, ale nia ŭsie mahli hetak rabić: inšym što-dnia sa służby treba było waročacca nočču na kraj horadu, dyk, kab śmialej było, chadzili hramadami. Adzin tolki moj siabr, Pietra Hrodź, z niejkaho času nabraŭsia chwanaberyi i pierestaŭ pilnawacca hramady. Wiedaŭ ja, što nia można jaho zaliczyć da lišnie śmiełych ludziej, i tym bolš dziwiło mianie, skul heta jon zrabiŭsia takim ryzykantam? Uhledajučysia na jaho, ja