Старонка:Маладая Беларусь (1912—1913). Сшытак 2.pdf/130

Гэта старонка не была вычытаная

prykmieciŭ, što jon zaŭsiody ciahaje s saboj niejki pakunak — nie nadta hruby, ale doŭhi na jakije try čwierci aršyna. Ja adrazu ŭciamiŭ, što heto nia što drujoje, jak arużże, ale, ciapier użo sam ja sciarohsia chadzić z im, bo bajaŭsia, kab razam z im i mnie nie pryjšłosia drenna, jak spajmajuć jaho z arużżem. Tak i wyjšło. Raz prachodziŭ jon niejak hłuchim zawułkam, i tut prystupiłosia da jaho dwoje «niewiadomych» i pačali jewanhielskuju hutarku: kab jon addaŭ im wierchniuju swaju adzieżu! Siabr moj jewanhiella nikoli nie čytaŭ (byŭ tatarynam) i nia wiedaŭ, što kali chto paprosić u ciabie wierchniuju adzieżu, «addaj jamu i ispodniju!» — dziela hetaho jon adnaho, zamiesta atkazu, ahłušyŭ na miejscy, druhomu pierałamiŭ ruku. Hetak rabić nia można, ale siabr moj byŭ čeławiekam prostym i rabiŭ usio nia z rozumu, a z serca. Padniaŭsia homan na wulicy; nadyjšła palicija i ŭsich troje haradawyje paciachnuli u wučastak. Jak i što tam było, nia wiedaju; haradawyje tolki razskazywali, što pa darozie jeŭ jon kaŭbasy, traktawaŭ imi swaich supraciŭnikoŭ i haradawych, a ŭ pratakoli pisałosia, što rany byli zrobleny tupym arużżem, i pry im nijakaho arużża nie akazałosia. Na druhi dzień jako wypuścili, i hety dzień jon addychaŭ, (jon zaŭsiody addychaŭ, kali jamu nie zdarowiłosia). Trejciaho dnia Hrodź byŭ iznoŭ na służbie z nieadłučnym swaim pakunkam, tolki ciapier hety pakunak zawierčeny byŭ u inšuju papieru.

— Skaży mnie, bratka, što heta zaŭčora s taboj pryłučyłosia? — pačaŭ ja brać jaho na spytki.

— Napali na mianie, jak sam użo wiedaješ, — nu i abaraniŭsia.

— Čym?…

— Wo, hetym, — skazaŭ jon, pakazywajučy na doŭhi swoj pakunak i dziŭna niejak uśmichajučysia.

Ja zmoŭk, ale nijak nia moh dahadacca.

Jon uwieś čas uhledaŭsia na mianie, a pośle zaśmiejaŭ-