Praščaj nawieki, maci rodnaja!
Praščaj na wieki, wiosačka ŭbohaja!
Nia budu bolej ranicaj pa rasie u hryby chadzić. Nia budu bolej z mamačkaj cybulki pałoć dy karoŭku rabieńkuju daić u dajnicu biełuju. Nia budu na dażynkach hulać dy wiasiołyje pieśni z żniejami piejać… Nia budu bolej z rodnymi żyć dy razam kućciu jeści.
U horad niawolny pajechała daloka ad haju zialonaho, daloka ad rečki na łuzie. Maju moładaść ludzi błahije skarystajuć, zasochnu ja niby kwietka, wyrwanaja z miaży…
Čyrwonaja kazka.
— «Haryć! Ustawajcie! Haryć!..
U wiosce zrabiłasia widna siarod asieńniaj ciomnaj nočy; świet hety wyrwaŭsia z adnej chaty, a dach hetaj chaty byŭ pakryty čyrwonym każuchom, a każuch toj żywieć… dryżyć…
— «Braty, ratujcie!.. jenče haspadar i, zdajecca, tancuje jon uwakruh swajej chaty, jak šalony. Narod ciahajeć z wakon, dźwiarej dabro ŭsielakaje: kubły, miachi, adzieżu…
— A Boże moj! a Bo-o-o!!!»
— Twary ačyrwanieli… wočy bliskučyje… Biehaje narod…
— «Ratujcie! Ratujcie!..»
Niasuć wiodry z wadoj, starajucca i ….. dychnuć nia ŭśpieli — jak zašumieŭ wiecier, jak zakrechtaŭ… Čyrwonyje ptuški puścilisia z haraščaj chaty na usiu wiosku…
— «Gwałt!.. Rat…»
Padureli ludzi, akamianieli ludzi… Zabiehali, prytoptywajučy na adnym miejscy, niby awiečki miż waŭkoŭ. Kożyn pabieh da swajho dwara. Chutka aświaciŭsia blizki