Старонка:Маладая Беларусь (1912—1913). Сшытак 3.pdf/104

Гэта старонка не была вычытаная

čorny bor i abšar pa.oŭ niejkim żudasnym światłom. Wysoka padniało haławu čyrwonaje pużała, nadta wysoka… horki, čorny dym abwiarcieŭ, apkruciŭ jaje swaimi lejcami

— «Aj-aj-aj-aj!!.»

Zahrymieła, zatraščeła… Ludzi machajuć rukami… ludzi niešta haworuć… A ŭwakruh ahoń… światočny ahoń… ŭ im chto-to piaje, ŭ im chto-to bušuje, jak pjany.

Daŭno abrušyłasia pieršaja chata, dy ŭżo nad druhimi sałamianymi strechami ŭjucca, nosiucca ptuški, źmiai, pčoły… usie čyrwonyje… čyrwonyje… usie strašnyje… strašnyje…

— «Ajej-ajej! ajej-ajej!..»

Šum naroda zliŭsia z hukam i treskam budynkaŭ, z rahatańniem humion, aziarodaŭ, stahoŭ sałomy.

Ludzi heta? — Nie! — słupy biazdušnyje, biassilnyje. Adna pudliwaść skawała ich i jany kranucca nia mohuć… Usio-ż ješče zmahajucca z ahniom — wyciahiwajuć s chat chto što może. Z ahniom zmahajucca? — Nie! Nie! — z niejkaj niačystaj, čyrwonaj siłaj… U toj sile šmat ahnionnych jazykoŭ; jana klakoče jazykami swaimi… Jana piereskakiwaje z adnaho dwara u druhi ŭ hości, ahledajeć, abmywajeć usie kutki i ščyliny…

— «Hu-hu-hu-hu!..»

Heta ahoń ad radaści kryčyć… Heta narod stohnie, što praca jaho krywawaja z wietram uchodzie… Heta niejkaja šuświetnaja mara ad Boha wyjšła… Usie dryżać, jak ad maroza… Usie użo čujuć na plečach swaich żebrackije torby…

Kocicca dym pa čornaj chmyzie, a u wiosce ŭżo ničoha nima. Tolki wializarnyje haławieški dy skručenyje, zwuhlenyje kości żywioły u wačach muciać, a piečy s swaimi kominami, byccam škielety, wyhledajuć…

Baby jenčyli, jak na chaŭturach, a woddal, na ciomnym