Старонка:Маладая Беларусь (1912—1913). Сшытак 3.pdf/111

Гэта старонка не была вычытаная

Prajechaŭ wiosku. Na čystym poli miacielica macniej zahudzieła. Ale nie biaz spowiedzi-ż wyprawić staruju maci na toj świet!.. Treba papa prywieści!.. Prajechaŭ jon wiarstu, druhuju pamiż chmyźniakoŭ i biareznikoŭ i ničahusieńki! Tolki woś daroha pakirawałasia na ŭzhorak, potym u niz, u čystaje pole i, Bożuchna ty moj! — Jak zawiarnuła, jak zahudzieła, ażno ciomna u wačach zrabiłosia!..

— Abo-o-o!…

— Hej! raptam kryknuŭ jon ,mocna, chacia i sam nia čuŭ swajho hołasu, bo wiecier wielmi hudzieŭ u wušach. Hniedaja čuć nohi wyciahiwała z hłybokaho śniehu. Wyskačyŭ jon s saniej, kab hniadoj lahčej było, ale ŭsio roŭna nia wiedaŭ jon, kudy pawiarnucca, dawaj cierabić patylicu… — Choć ty tut hiń — ani tudy, ani siudy! — Što tutaka rabić?

Kabyła astanawiłasia; pawisłaja niżniaja huba jaje jašče niżej apuściłasia i jana nawat sapieć ŭżo nie mahła. Tolki bačyŭ haspadar, jak para dobrych ślaźliwych wačej kabyły pazirajuć na jaho z niejkim smutkam…

Paprobawaŭ, za pawadok paciahnuć — nia jdzie! bić jon jaje ŭżo nia moh — prosta sumleńnie nie pazwalało.

— Matačka Boskaja!.. Ciomna, ciomna, a śniehu wiernieć, wiernieć biez konca!..

Nia wiedaje jon, što ŭżo rabić. Niekolki chwil ahledaŭsia pa bokoch, ubačyŭ, što hniedaja jaho ŭsia biełaja zrabiłasia i jon sam uwieś pad taŭstym płastam śniehu i staić pa kaleni ŭ śniahu… Tutaka jon ŭżo krychu źbiŭsia z pantałyku, ale nie pużaŭsia, jak jamu zdawałosia, tolki prachapiła jaho ušiaho haračka niejkaja. Zdawałosia jamu, byccam šapka na haławie padyjmajecca, byccam jon niejki ciżarny zrabiŭsia… Rwanuŭsia jon z harački ŭ sanki, nawalenyje śnieham, asłabieŭ dy loh.

— Musić pamru tut, padumaŭ jon — ničoha nia zrobiš; musić hedak treba! Tolki drenna, što biaz spowiedzi, niechaj jaho niemač!