Старонка:Маладая Беларусь (1912—1913). Сшытак 3.pdf/95

Гэта старонка не была вычытаная

Bačyła ŭsio heta dziaŭčyna dy zadumałasia. U świetłych wačach jaje adbiwaŭsia błakit asieńniaho nieba; cichije ŭzdychańnia rwalisia z jaje hrudziej. Niepadalok šeptaŭ jej panski sad:

— Ješče šmat razoŭ prad wačyma twaimi zaćwituć kwietki dy znoŭ zawianuć… Ale smutak smałoj pryros da jaje dušy…



Na što mnie…

Na što mnie mazgi krucić, jakim aršynam mieryć swoj wierš, jakim heblam hładzić kożnaje słowa swajej pieśni, kali serce pierapoŭnieno, kali ŭ żyłach kroŭ wielmi kipić, i niejak samo haworycca, samo piajecca?

Pytajciesia wietra, ci majeć jon miażu, pytajciesia rečki, ci majeć nakaz jana, kolki wady pieralić z adnaho miejsca ŭ druhoje…

Kożnaje słowa majo — ščyry ŭspamin ubohaj wioski. Kożny radok majej pieśni — malunak pierażytkaŭ harotnaho, prostaho biełarusa. Chata maja nie pad šnur budawałasia, żyta majo pradajecca biez wahi i miery — dabra swajho ja nikomu nie škaduju…



Jak muraški…

Jak muraški korč, dumy apchapili dušu maju i ja nie mahu zasnuć, choć daŭno pieršyje pieŭni prapiejali. Hrudzi maje praryty niezdawalnaściu, niby humno kratami. Duchu nie chwataje tak dalej trywać…

Kryknu na ŭsiu wiosku ad boli — chaj pračniecca harapašny lud, chaj pierapużajecca. A ja tym časam pabiahu