Старонка:Batrak 1913.pdf/21

Гэта старонка не была вычытаная

«A swajmu, niaboż, dziciaci
«Nie żadaje zła nichto.»
Tak jany pahamanili.
«Nu, štoż? — pojdziem u dobry čas,
«Choć my ich i nie żanili,
«Dyk štoż, baćka, ŭsio hatowa!
«Pojdziem chutka, kali tak.»
Źniaŭ Adam kaptan swoj nowy,
Maci-čysty andarak.
Ciemačkom iduć staryje
Ŭ chatu dzieda da dziaciej.
Nie čekali maładyje
Darahich takich haściej.
«Dobry wiečar, ziać małódy!
«Dobry wiečar, haspadar!»
I staŭlajuć na kałody
I harełku, j Boży dar.
Dzied stary byŭ, jak ahłušen,
Jakby hrom jaho pryšyb,
I jazyk staŭ nie pasłušen,
Nie waročaŭsia, prylip.
Papużaliś maładyje,
I nie znali, što kazać.
— «Tatka! Mamka! darahije!
«Wy nia budziecie karać?»
Dočka stała na kaleni,
Ŭ nohi kinułaś baćkom,
A Jakim panura ŭ cieni
Staŭ prypioršyś plačukom…
«Nu, što kara tut pamoże?»
Tak stary Adam skazaŭ:
«Tolki ż, dzietki, tak nia hoże,
«Nie taho ad was żadaŭ…
«Złości ja na was nie maju