Старонка:Carkwa, Pomsta, Wiaźnica (1928).pdf/101

Гэта старонка не была вычытаная

— 99 —

woch, paleźli na tryścienak i wielmi zdawolenyja pakazwajuć sabie niejkija papiery. Chto ich wiedaje, što heta za papiery? Mo’ adozwy kamunistych, kali jany byli tutaka, a mo‘ heta letašnija wybarnyja adozwy? Budučy siabram wybarnaha biełaruskaha kamitetu mieŭ šmat knižačak, adozwaŭ. Nie chacieŭšy, kab paroli jany kamu wočy, padsunuŭ ich pad strachu, za krokwy, kab tolki nia było ich. Niama wiedama, što z hetaha budzie? Čuŭ časta ab wiaźniach palityčnych i sudoch i zaŭsiody abo apraŭdajuć, abo začyniać — dyk na niekalki hadkoŭ!… U chacie haspadarka maleniačkaja, usiaho čatyry zahončyki ŭ dźwioch pałoskach. Jakaja tamaka ziamla! — Piasok dy kamieńni. Uporysta pracujučy adnača, kusok chleba, choć suchama, jeści možna. Rabotnika nie pakinuŭ pa sabie, bo baćka stary, ledź zdužaje chadzić, žonka z adnym dzicianiom na rukach, a dwoje poŭzajuć na ručkach. Treba zarabić było-b, padchapicca kamu padmałacić ci što, bo chleba da kalad mała, a jašče čas da nowaha žytka, ci prynamsia da trawy na poli — wialiki…

Nia lohkija dumki, oj nia lohkija! Bo ŭžo sam — nu dyk siak tak, a tutaka žonka, małyja dzietki. Adzin uspamin społachny…

Felkawi, hledziačy z hetaha boku, najlepš. U ich u chacie chleba dawoli, ziamla dobraja, paradak; jon adzin, ni žonki ni dziaciej nie pakinuŭ pa sabie. Nia tutaka dumki jahonyja. Chacia hałodny j młosnaść abchopliwaje hetkaja, što nohi chistajucca, — na dušy jamu dobra, hetulki źjaŭ bačyć jon wonutrnymi wačyma, jak kažuć paety. Źjawy nowyja, ab jakich nikoli nia čuŭ pieradom; zyki Baćkaŭščyny niaźwiedanaj dahetul čarujuć mahutna. Biełaruś, pajmo jakoje dalokim było, ciapier poŭnicca ŭ jom, zachopliwaje z kanca ŭ kaniec, lije dziŭnuju nasałodu. Nia bačyć jon wiaźnicy, nat‘ nia dumaje świadoma ab ničym. Hutarka taho sielanina byccam kranuła adnu z strunaŭ jahonaje