Старонка:Carkwa, Pomsta, Wiaźnica (1928).pdf/104

Гэта старонка не была вычытаная

— 102 —

zaimliŭsia, paćmiańnieŭ, — a krasujecca tolki adna dumka Ajčyny?!!

Ale dziŭna było-b, kali-b toje kachańnie było źnikul, kab jano było spadobnaje da taje dziŭnaje adnaje kraski, jakoje ŭwiečary nichto nia bačyŭ, a ranicaj staić užo strojnaja, prychožaja jana! U Felki jnakš jano było. Latuciennik zmałku, z dušoju adčynienaju na ŭsie biazlikija huki j zyki, jakimi haworyć z nami. Boh, natura, Baćkaŭščyna; hladzielnik čutki na ŭsie prajawy žyćcia; — jon mieŭ u dušy, čuŭ, što jduć z jaje zhuki niejkija jamu, dy nia wiedaŭ, ab čym haworać jany. Heta budzie adnolkawa z toju źjawaju, z jakoju ŭsie my duža dobra znajomyja: čaławiek stały šmat bačyŭ, wučyŭsia mo‘ čaho, adnača świadoma ŭ jahonych dumkach niama ŭsich abrazoŭ, widawokaŭ, krajawidaŭ, ludziej, jakich spatykaŭ na dasiulešnim šlachu. Chaj niechta tolki kranie adnu z strunaŭ, chaj spamianie na adno tolki znajomstwa, na adzin krajawid, kali ŭsiakaje žyćcio, maŭlaŭ, uwaskrosła prad im. Usieńka, što bačyŭ, što dumaŭ, ab čym latucieŭ — staić, zichacić u pamiaci, byccam nikoli jon nie zabywaŭsia.

Hetak z Felkam było. Užo, čujučy apawiadańnie Druckaha, serca jamu kałaciłasia ŭ hrudzioch. Toj panok kazaŭ ab Biełarusi, ab mowie ichniaj prostaj, što biełaruskaj zawiecca. Tady ŭžo zamroiŭsia jamu niaźwiedany woblik Biełarusi, a ad słoŭ sielanina byccam płyła čaroŭnaja muzyka, što ŭliła jamu zyki, jakimi dahetul poŭnicca, pryniasła nasałodu, istnawańnia jakoje jon nie ŭjaŭlaŭ. Usieńka ŭ jaho ŭžo byccam było tolki pad zasłankaju, jakuju prostyja słowy ludziej adciahnuli, i staŭ ciapier užo poŭnym ułaśnikam swaich wonutrnych źjawaŭ. Dasiul byli jany ŭ jaho, dy nie jahonyja byccam.

Los ci Božy Prawid nakirawali jahony šlach žyćciowy, što pastupienna adčyniajucca jamu wočy j wu-