Старонка:Carkwa, Pomsta, Wiaźnica (1928).pdf/114

Гэта старонка не была вычытаная

— 112 —

kach, chaj wiedaŭ-by j jon na tom świecie ab nabližajučajsia nowaj pary la našaje ziamielki. Usiudy čutnyja zyki, na rozny ład, na roznuju notu: „Biełaruś!.. Biełaruś!..“

Jon pamior, nia pryždaŭšy henaje pary… Paciešyŭ-by — światyńku, kab nie biadawała, što zabylisia ab joj. Narod nie zabudziecca, bačyć jon dobra, što budzie kamu chodacca, kab baranici ŭsieńka rodnaje, swajackaje. Pabačyŭ-by Sciepku, chatnich, usieńkich z kruhakolicy swaje, kab apawieścić im nawinu. Jany biednyja ničoha jašče nia wiedajuć, što jość hetkija Wincuki, jak toj syn sielanina, abo j sam sielanin, jaki nia choča wiaści sprečak ab Biełarusi, bo wieryć, što syn jamu praŭdu kazaŭ. Šmat čaho jon im apawieściŭ-by, dy što-ž — kali začyniany, kali wakno ŭ jaho papieraharodžwanaje zialezam. Dyk zdalok im pasyłaje prywitańnie.

Cišynia pa ŭsiochańkaj wiaźnicy, až žudasna. Padčas prydajecca, što niedzie ŭ kutočku byccam myška skrabścić i znoŭ ničoha. Babyl chodzić, maŭlaŭ toj matač ad hadzinnika, nie pakidajučy ani na časinu. Felka daŭno śpić. Za dźwiaryma na prachodach zalaskali niečyja kroki, potym iznoŭ, tolki ŭžo nie adnaho, a troch ci jašče bolšaje kolkaści ludziej. Zabrazhacieła zialeza pa kamieńniach, najchutčej strelba brazhaje ŭ žaŭnieraŭ, jakija wartujuć pa kalidorach. Babyl ždže wiestki ad susieda, što pobač z ichniaju kamorkaju pa lewaj staranie. Niekalki woś užo dzion wystukwajučy abecedu na ścianie wiaduć z saboju hutarki. Nia bačyŭ jašče Babyl, chto jon toj wiazień-susied. Wiedaje adno, što Biełarus, dy nia z partyi. Prywiaźli ŭsiaho niekalki dzion. Piaršak widawočna, chacia bojki, bo skiemiŭ adrazu ŭsie chitryki, jakimi karystajucca wiaźni, kab mieć mahčymaść znosinaŭ. Na rabotach jaho nia było. Chacia tamaka wielmi sroha zabaraniajecca źwiačawańnie, adnača, prynamsia