Старонка:Carkwa, Pomsta, Wiaźnica (1928).pdf/115

Гэта старонка не была вычытаная

— 113 —

było-b widać, chto jon hetki. Babyl zapasočwaŭ podstup niejki, dziela taho chacieŭ akančalna siańnia dahawarycca. Čučkaju[1] palca stuknuŭ raz, potym paždaŭšy, pawodle ŭmowy, jakuju byli z saboju zrabiŭšy, — jašče dwa razy. Adkazu nia było. Iznoŭ probawaŭ i jašče j jašče. Nia wiedajučy što j dumać, pakinuŭ u kancy. Hadzinniki miastowyja, jakich u načy było čuwać, adzwanili dwanaccać.

VII.

Karotkija nočy ŭletku. Karaciejšyja jašče dla našaha sielanina jak dla kaho. Uletku nie adpačynie, chiba, kryj Boža, niehadź wialikaja, što chočučy nia chočučy a z chaty nie kraniešsia. A tak dyk jon, byccam rupliwaja pčalinka ci muraška, kidajecca zaŭsiody. Nawykaje za henych niekalki miesiacaŭ haračych ustawać adnačasna z sonkam a kładawicca šmat paźniej za jaho. Felka, chaj i mały rabotnik u chacie, ustawaŭ jak usie. Schapiŭsia dziela taho ranicaju, kali j nieba było paławoje a ŭ kamorcy ledź byli widawočny ćmiannyja abrysy znadabbiaŭ. Cišynia ŭsiudy taja samaja, što j učora. Hlanuŭ na Babyla. Twaru nia widać, śpić jašče, bo dychaje supakojna. Paprabawaŭ zapluščyć wočy, kab padramać. Ničoha nia ładziłasia. Jany samyja raspluščwalisia, prynukajučy haspadara swajho zhadzicca z tym, što para ŭstawać. Raźwidnieła ŭžo bolš. Z swajho łožaka hlanuŭšy da Babyla, bačyć, što toj jašče j ciapier ani dumaŭ kab kratacca. Zwany światyni niejkaje zyki swaje daniaśli na chwalach pawietra, što swabodna za woknami hojdałasia. „Nu musowa ŭžo ŭstawać!“ — padumaŭ Felka, pačuŭšy ich. Ustaŭšy doŭha kściŭsia, potym stanawiŭsia na kaleni, łobam schilaŭsia da podu kamorki, biazupynna

  1. Čučka — sustawy pami-ž paasobnymi kaśćmi palcaŭ.