Старонка:Carkwa, Pomsta, Wiaźnica (1928).pdf/18

Гэта старонка не была вычытаная

— 16 —

užo taki, a hrech, zdajecca, nia prystaŭ-by da siwych jahonych wałasoŭ. Chto-ž kali skiemić, što ŭ inšaha na dušy! mo’ jon maliŭsia za dziadoŭ, mo’ za ŭnukaŭ swaich, mo’ pytaŭsia ŭ Boha, što budzie z im, z imi ŭsimi, kali pamruć?… Dziedka nikomu nie raŭnia, skul tady wiedać było…

Wyšaŭ jon za babiniec, stanuŭ na leświcach, wyhladaje niekaha, a ŭbačyūšy Felku, što chadziŭ usieńki dzień z wytałaplenymi pa swojmu wačyma, kryknuŭ:

— Klikni, kaho ja kazaŭ, da chaty, treba chutčej, a to baciuška pajedzie!

Jany ŭ dwoch nadumali, kab źwiarnucca hramadoju da papa i prasić, kab jon ich nie pakidaŭ, a čaściej adwiedaŭ, im da Kionaŭki ŭsim nadta daloka.

Pašli, prosiać, a baciuška čaławiek, widać, dobry, achwotna zhadziŭsia, tolki nakazwaje im zahadzia parupicca pajechać da načalstwa ŭ Sakołcy pa dazwoł, bo stražniki inakš zabaroniać.

Padziakawali jamu ščyra, ad serca, padwiali da mohiłkaŭ, a tam jon sieŭ i pajechaŭ, a ludcy nieachwotna wychodziać z świantara, pahladajučy, kab jašče choć kryšku pabyć, hetak dobra im siańnia było…

Dy nie, treba da chaty, raboty šmat — zima blizka.

La Michałkawych tolki moładź doŭha siadzieła. Felka ad ich tutaka nia ŭciok. Piajaŭ jon adnu pieśniu za druhoju, a potym usie choram dziaŭčaty z chłapcami j usim było lepš jašče na dušy.

Carkwa pachnuła kraskami, kadziłam; pakul ludzi byli, nie mahła ŭciamić jana, što heta ŭsio praŭda, što bolš nia buduć u joj źwiahać hiermancy na siarmiažny narod, a što buduć sabiracca, jak Boh zahadaŭ, dziela malitwy, palohki šukać. A ciapier paziraje jana na lipy, što tyja kazacimuć. Jany-ž ničoha, maŭčać.