Старонка:Carkwa, Pomsta, Wiaźnica (1928).pdf/35

Гэта старонка не была вычытаная

POMSTA.

I.

Zmałku Felka byŭ inšy za rawieśnikaŭ. Maci z jaho nie nachwalicca prad maładzicami, zyšoŭšysia pad kaściołam, bo chacia jana była prawasłaŭnaja, a lepš lubiła chadzić da kaścioła, ci iznoŭ kali sabiarucca ŭ ich kudzielnicy.

— Nidzie nia bačyła ja takoha dziciaci, siostranki wy maje rodnyja! Ni jon kryčyć, jaho spawiwajučy, ci kormiačy; pakładzi ŭ kałysku — zaraz zaśnie, u načy nie pračychajecca…

— A paprabawali-b hadawać wy majho, pierabiła Katryna, susiedka, adnaho, maju, a kłopatu za piacioch! Ciapier wo z kudzielkaju ledź na chwilinku pryimčałasia. Chaj baćka pahojdaje, mnie ruki zawiali susim, chaj jaho tam…

— Nie kažycie hetak, — pačała iznoŭ haspadynia — i z swaim pieršakom dawoli mučyłasia, a ciapier padros i ničoha sabie chłapiec, narakać nielha. A woś Felka dyk inšy ad pačatku. Treba bulbu skrabać, ci wiačeru waryć, waźmu ja jaho z radnom, pakładu kala prypiečku j jon usio paziraje wočkami. Spiarša ja dziwiłasia, ci nie ślapy jon — nie dawiadzi Boža, ci što, što ŭsio hladzić raspluščyŭšysia nia mirhajučy?! Až nie, taki jon užo widać zrodu budzie supakojny, pasłuchmiany, baćkoŭ na staraść šanujučy!