Старонка:Carkwa, Pomsta, Wiaźnica (1928).pdf/41

Гэта старонка не была вычытаная

— 39 —

Zdajecca sieŭ-by i ŭ wiek nie pakinuŭ bolš taho miesca!

Złyja ludzi i tutaka pakazali siabie. Kab paśmiajacca nad ludźmi, nad ichnaju pašanaju, kachańniem minuŭščyny, usiaho pradziedaŭskaha, zahadali raskidać kaplicu mahilnačnuju, što daŭno, daŭno ŭžo stajała, z tysiaču mo’ let. Bo kažuć, što jana z taho dubu jašče, z jakoha carkwa była kališniaja wunijackaja. Carkwu tuju byli raskidali dy z jaje kaplicu zładzili.

Złyja ludzi dawaj rubać siakierami, nabrali widać achwoty, kab jašče niešta psawać, raskidać, bo maŭlaŭ, nierazumnyja źwiaraty, dawaj biarozki maładzieńkija, lipy staryja siačy, što stajali paabapał kaplicy.

Boh dužejšy za čaławieka. Worahi chacieli apahanić damawiny synoŭ swaje ziamielki, dyk Jon zatoje daŭ jašče wialikšuju dužaść i chutkaść drewam i raścinam na mahiłkach, daŭ jašče wialikšaje charast wo

Hetak dumaje adzin, druhi haspadar, hledziačy na zialonuju, hojdajučujusia zasłonu pierad imi. A zasłona samaja darahaja j bahataja, bo niama tam ničoha kramnaha, niama tam na’t ruki čaławieka, usio jak Boh zahadaŭ, jak maci-ziamielka radziła. Zasłona pierad hramadoju raschilajecca, drewy wietliwa hojdajuć hałoŭkami, byccam zaklikajučy ŭsieńkich, asabliwa-ž taho, kaho jany niasuć užo nia ŭ hości, a nazaŭsiody pakinuć. I niama ŭ ich zaklikańni nijakaje warožaści, niama na’t sumu, što woś tutaka pakinuć adnaho z lepšych synoŭ zmaharoŭ i tak biazdolnaje wielmi ziamielki!…

Nie! Sumu nia widać. Pryroda byccam lepš tutaka ciamiła j ciamić niemahčymaść zrabić niemahčymaje. Žywi pakul tabie srok, rabi što treba i skolki