Старонка:Carkwa, Pomsta, Wiaźnica (1928).pdf/44

Гэта старонка не была вычытаная

— 42 —

rystacca im budzie. Chto pakidaje za saboju błahoćcie — raspaŭsiudžwaje nienawiść, ciemru i toje biezpatolle, jakoha i tak zašmat. I ničoha, što siajbit błahoćcia zrazu nia bačyć: jano dušyć, žyŭcom jeść druhich, pryjdzie para i na samoha winawatčyka. Pryjdzie nia tolki kaliś — daloka, pa śmierci, nie, — wypłady swajho dziejańnia jon zaŭsiody ŭbačyć. Chaj heta budzie praz mnoha hadoŭ, chaj ad čužych, niewiadomych jamu ludziej… Natura błahoha takaja ŭžo, što jano adhukniecca.

Dzie pakul što, a Felka sieŭ ciapier i ciažka dychajučy kinuŭ wokam na carkwu. Stajała biez pieramieny nijakaje ŭ sabie, taja samaja pomirsnaja, čornaja, chacia sonka caławała jaje swaimi koskami, chacia drewy abstupili, apanawali, chočučy maŭlaŭ, schawać prad świetam zrobleny joj ździek. Zawałakło wočy horkaju imhłoju adzinamu hladzielnikawi widawišča dziejaŭ błahich ludziej. Z-za imhły byccam blisnuła małanka i piarun zahrukacieŭ, što až jon zadryžaŭ usieńki j hlanuŭ, ci nia zhledziŭ mo’ chto jaho, bo sam spałochaŭsia dumak swaich.

Jašče nia prywyk nienawidzieć ludziej, adnolka-ž ziernia, što kinuli ŭ serca jamu, bujna rasło i pakazwała, što daść umałot wialiki, mnohakratny! Jašče pakul jon zmahaŭsia z saboju, jon lubiŭ Boha, ludziej, świet, jon lubiŭ žywiołu, pawietra, raścinki, jon škadawaŭ kranuć dubčykam kania ŭ płuzie, ci wyrwać toj dubčyk, kab drewu boli nie rabić, a ciapier u jom rasła niespahadliwaść, woražaść da tych, što raściarušyli ščaście jamu, što wykinuli Boha z serca… Adnačasna warožaść, nienawiść abchopliwała kruhi ŭsio wialikšyja, abchopliwała j tych, što pamahali, abo maŭčali, nia spyniali winawatčykaŭ niaščaścia. Jon užo nia byŭ tym kališnim Felkam, jaki achwotna jhraŭ na harmonicy dziaŭčatam pry skokach, rasło