Старонка:Carkwa, Pomsta, Wiaźnica (1928).pdf/63

Гэта старонка не была вычытаная

WIAŹNICA.

I.

Imhła wialikaja stajała nad miastečkam paśla doždžu, jaki padaŭ adwiačorkam dy amal nie praz usianiutańkuju nočku. Abtuliła jana zusiul chaty, drewy, što aničahusieńka nia widać, byccam tyja chmary z nieba wysokaha badziajucca pa ziamli. Sonka, jakomu pryšła para haspadaryć nad ziamloju, nijak nia zdolaje jaje abdužać, kab prahnać ci raściarušyć na kapli biazlikija, a potym samomu ŭziać mahutnaje waładarstwa nad ludźmi. Zmahańnie idzie ciažkoje. Ledź tolki niekalki kosak załatych dakranucca ziamielki, kal‘ imhła płojmami imkniecca tudy, kab adharadzić znoŭ ščylnaju zasłankaju ŭsieńka ad dabradziejnaha ich dziejańnia. Koski sačać tady za laźniejšym miescam, praz jakoje pahladaje ziamla, i znoŭ pačynajuć horača caławać rallu, kraski, drewy, strechi na chatach, prahna wysmoktwajučy adtul wilhotnaść, što astałasia ad doždžu. I jak nia ŭwichałasia imhła, — nia zdoleła abaranicca. Sonka pieramahło. Bo jano dabrom usiamu istnujučamu, jano kachańniem, charastwom usiamu žywučamu, jaho prahnuć i smahnuć, za im usie, kamu błaha, kaho ahortwaje pawałoka biazdolla, biez jaho nichto nie pražywie, bo jano niaŭščuknaju, niawyčerpnaju krynicaju žyćcia.

Pieramožcam bywaje zaŭsiody dobraje. Toj, chto kachaje mahutnaściu adnoju swajho počawu ździejśnić chutčej swaje namiery, čymsia toj, chto z sercam poŭnym złości, chaj adnačasna azbrojeny budzie rozu-