Старонка:Carkwa, Pomsta, Wiaźnica (1928).pdf/64

Гэта старонка не была вычытаная

— 62 —

mam ci ŭsieńkimi chitrykami mahčymymi. Sprakawiečnaje zmahańnie pamiž Ormuzdam i Arymanam[1] končycca pieramohaju Ormuzda. Dabro buduje, wyklikaje nowyja prajawy žyćcia, zło pakidaje za saboju. Padrubaju-ž, na jakoj staić chata žyćcio, dabro źjaŭlajecca, bo jano było pačatna j jano tolki adno mahło zbudzić, paklikać žyćcio z ničohaści. Chaj na pieršy pahlad prydajecca nam, što nawywarat na świecie, što błahoje waładaje, a dabra mała wielmi dzie sustreniem, dyk heta tolki pakul-što. Budzie taja para świetazarnaja, kali nia budzie błahoćciaŭ, kali ščeźnie jano, zmadzieŭšy ŭ baraćbie z dabrom. Budzie hetkaja para, biazsumliŭna budzie. Ci pryždžem my jaje? — nia wiedaju. Mahčyma što nie. Pryžduć našyja naščadki — ŭnuki, praŭnuki, a mo j dzietki ŭžo…

Dyk imhła woś jašče tulaniajecca pa rawach, łuhoch, lahčynach, apyniłasia kala rečki, što za miastečkam widać, adnača ledź-ledź trymajecca. Jašče časinka adna, druhaja, a śladoŭ nijakich pa joj nie astaniecca. Rasu tuju kosy soniejka chutka wysmakčuć i jano adno pazornaje, wialičeznaje ŭžo zichacić na niebaschile. Usieńka žywoje wiesialicca, apawiaščaje tuju pieramohu, kožny na swoj ład, kožny inšym hołasam. Ptuški, asabliwa žaŭrecy, zdajecca až da jaho samoha laciać i tamaka padziaku wykazwajuć ad siabie j ad tych, što nie mahli z imi padchapicca. Kraski apošnija, jakija nie spałochalisia ŭžo bliskaje wosieni, struswajucca ad rasy, što jašče pakrysie ich apranaje, raschilajucca da sonka, halinki razwodziać šyroka, kab najbolšamu liku kosak swaju radaść pierakazać. Sum-

  1. Ormuzd i Aryman pawodle perskich pokazak buduć bahami. Ormuzd — dobry, Aryman — błahi. Jany biazupynna zmahajucca adzin z adnym. Ormuzd daŭ ludziam dzień-sonka, kab wiasielle-radaść z imi byli. Aryman na toje samaje wydumaŭ ciomnuju nočku.