Старонка:Carkwa, Pomsta, Wiaźnica (1928).pdf/67

Гэта старонка не была вычытаная

— 65 —

Boža! Ty bačyš nas, Twaje prysudy tajomnyja nam, my imkniemsia imścicca! a Ty!?… cha!… cha!…“ Čuŭ pačatna, što Juljan brazhaŭ kala wakna, datarnoŭwajučy jaho ŭ ramu, potym stuknuŭ niekalki razoŭ małatkom ci abcuhami, i ŭsieńka ścišała. Cišynia hetkaja abchapiła światyniu, što čutna było-b, jak pawuk kratajecca na swaich krosienkach. Felkawi ad nutra niešta hawaryła, chutčej na’t hamaniła, bo śpiarša dyk ničoha nia moh ściamić, hetulki ich było tam roznajakich hukaŭ. Społach i pomirs, žudasnaść łunajuć u jom i nad im. Społachnaść nie za adkaznaść, jakaja ždacimie jaho, kali ŭłada daznajecca ab siańniašnich padziejach. A jon zusim nie spadziawaŭsia, što zdoleje pakinuć światyniu, uciačy z jaje niaprymietna. Społach i pomirs nakšaha byli pachodžańnia. Nia moh adkaraskacca anijak ad dumki, što kruciła jamu mazhi, ci nia było Boha z im i jahonymi tawaryšami siańnia ŭ nočy?

A ŭpaŭšy na kaleni pierad świetačam, što wisieŭ kala aŭtara, padniaŭ ruki ŭwierch pytajučysia:

— Ci winawaty ja? Boža, adkažy Ty mnie, chaj pačuju ja hutarku Twaju, bo jnakš nia strywaje duša maja taje boli, što krucić jeju ciapier! Ty bačyŭ dumki maje, Ty wiedaŭ namiery j metu, da jakoje imknuŭsia ja, nia spyniajučyś ni pierad čym. Nia było tamaka ŭ ich błahoha, chacieŭ ja tolki, kab mienš było niespahadnaści pamiž ludźmi, kab žyli z saboju stulniej jany, kab wiedali ŭsie, što braty jany rodnyja, a nie jakija čužniki. Ja wiedaju, što Ty adnalkowa ŭ kožnaj światyni prysutny, a ja — pył niaščasny — padniaŭ ruku na ciabie. Wieru j kajusia, kajusia prad Taboju, o Boža! Nadaj mnie karu najciažejšuju, chaj tolki ciapier pačuju, što Ty nie pakinuŭ mianie, što nia staŭ ja horšym za Judu, što Chrystusa pradaŭ… Ja ždu, a Ty akažysia!!