Старонка:Carkwa, Pomsta, Wiaźnica (1928).pdf/7

Гэта старонка не была вычытаная

— 5 —

synoŭ, dy u kožnaha pa try dziaŭčyny — dyk my dužejšyja za usich. Chto paraŭniajecca z nami!!! A zrobimo padzieł i wuskija buduć pałoski j chaty nowyja stanawić, składu nia budzie.

Syny prywykli šanawać baćku, swarak nia było, bo chata była na dwa kancy j pry kamory jašče dźwie kamorki — dyk ciesnaści j nia čuwać.

U miastečku krychu im zajzdrawali, adnalka-ž nia nadta. Bačyli, što žywuć Michałkawyja pa Božamu; barani Boh, kab spaświć kamu, ci ŭharacca ŭ susiedzkuju pałosku. A kali pamahčy kamu, Michałkawych na tałaku chapiła-b. Usie zdarawiennyja, chutkija, kiemkija, niama lepšych dziaŭčat i chłapcoŭ za ich. Adzin małodšy syn Jaśki — Felka kryšku byŭ inšy. Jon ničoha sabie rabotnik nie błahi, na harmonicy, kali paprasić, zajhraje — dy wočy u jaho nia našyja. Kličuć jaho na wiečarynu tancawać, — idzie i pačynajuć kruciala, a jon wysałapić wočy, hladzić niedzie imi ŭ kutočak, nia bačyć, što krucicca z apuščanymi rukami, bo panienka jahonaja, spałochaŭšysia ŭciakła, až pakul chto nia turzanie:

— Felku, Felku — ci čuješ?!

Felka hladzić, byccam schapiŭšysia sa snu j usio ŭžo minawała. Najbolš dziaŭčaty škadawali jaho, bo j muzykant byŭ dobry, a kali pačnuć zaciahwać pieśni — to jahony holas čutniejšy za usich. I ŭ arhanistaha z kaścioła, darma, što jon wučyŭsia až u Wilni, horš wychodzić. A skolki pieśniaŭ jon wiedaŭ, najbolš ich dziedka Michałka jamu pieraskazwaŭ — wielmi jany ŭžo siabrawali z saboju. Chłapcy prosiać, kab nawučyŭ jakoje pryhožaje, pryhožaje, a dziaŭčaty, pasieŭšy kruhom, jašče nia čujučy hołasu — pačynajuć z młosnaściu i mlaŭkaściu mirhać wačyma. A jak užo wywodzić jon swaim hałaskom — dyk i zusim samlejuć, prychiliŭšysia adna da adnaje, ci da swajho chłapca pa pociemku, bo huki i słowy laciać ad jaho