Старонка:Carkwa, Pomsta, Wiaźnica (1928).pdf/72

Гэта старонка не была вычытаная

— 70 —

adstaŭleny, a dźwierki cymboryi naraschlost! Światar chutčej da aŭtara, a ŭ cymboryi ničahusieńka nia widać. Staić jon zumieŭšysia, bo dahetul usio jašče nia wieryů, kab niešta takoje było mahčyma. Chto tutaka pahaliŭsia? Woś nahoda niačuwanaja! Małankaju žychnuła ŭ jaho dumka, ci nia dziela carkwy tutaka wyšła ŭsieńka?! Najchutčej, nichto inšy, tolki tyja imściacca za swaju carkwu. Wo nadumali!…

— Biažy chutka pa palicyju — kaža supakojna da Panasa. Skažy, što probašč klikaŭ dziela zładziežy ŭ światyni!… Abo pieradom leź na zwanicu, dy zwani ŭ wialiki zwon.

— Ja ŭžo zwaniŭ.

— Kažu tabie zwanić, dyk zwani choć dwaccać razoŭ i zwani jak na pažar!

Zahałalokaŭ wialiki zwon. Kryčyć, hałosić… A zyki jahonyja niejkija adumysłowyja. Jon apawiaščaje chaŭtury i śmierci časinu, jon apawiaščaje ab kožnaj błahoj nahodzie ŭ parachwii, bo chaj tolki zabomkaje jon unočy, — kožny wiedaje, što pažar, abo inšaja złybiada. Chacia jon i paświačony, adnača čaławiek, pačuŭšy zyk jahony, pieradom plunie, a potym pierakścicca trojčy dumajučy potajna.

— Dziakuj Bohu, što nia mnie. Jano ŭžo hetak u ludziej. Chaj buduć najlepšyja susiedzi, chaj radnia nat’ bliskaja, adnolka-ž pieršaja naša dumka na wiestku ab złybiadzie niejkaj budzie taja, — dobra, što nia mnie, a jany niejak abdužajuć.

A zwon hałalokaje. Panas razhojdaŭ, što amal toj nie pierawaročwajecca. Ludzi pačuli žudasnyja zyki. Pastanuli dzie chto byŭ — ratai pry płuhoch, žančyny, jakija jašče waryli pry prypiečkach, chto na paletkach, chto na harodach, kožny hladzić, ci niama dymu nad jaho chataju, a potym ci na inšych nia kuryć. Supakoiŭšyś adnosna siabie, swaje majemaści, imknucca ŭsieńkija da zwanicy, kab daznacca,