— 7 —
zaŭ wam: „Rabiecie, što chočacie, niama kali mnie zawodzicca z wami“.
I pryjšła chutčej, čymsia ajciec dumaŭ, biada na nas. Chodzić naš ajciec niešta zachmurany, raptoŭna pajechaŭ na niekalki dzion niedzie, potym da jaho błahačynny z Sakołki, a za im dwuch prystawaŭ z ispraŭnikam prypiorli.
Štości błahoje — usie bačymo, a ajciec ani zahikniecca, choć by što. Ale pašli čutki z susiednich parachwijaŭ, dzie papy čytali pa carkwoch zahad, kab usim wunijatam wiarnucca da prawasłaŭja. Ludzi i słuchacca nia chočuć:
Na što nam maskalskaja wiera, čamu-ž našaja horšaja!!!
Dy chto ich słuchaŭ. Papy biez narodu zmahalisia, ničoha nie zrabili, papy adstupilisia, abo wysyłali ich niedzie. Sam narod pačaŭ zmahacca.
My hramadoju abhawaryli — što rabić:
— Tre’ jści da ajca, z im radu radzić, — starejšyja kažuć.
Wybrali čaławiek wosiem staršych, baradatych haspadaroŭ — adzin ja pamiž imi kawaler małady, ale zatoje, što ja za swajho tatulu, jaki chwareŭ na tuju paru.
— Nu što synočki-sakoliki? — kaža ajciec.
— Pryjšli radzicca da was, — adkazwaje Panas jamu.
U ajca wočy zamirhatali, rukami dawaj jon traści, ahlanuŭsia ŭ wakno, nazad, za piečku, dy kaža:
— Błaha z nami, Boh choča pakarać… Jaho świataja wola! A ciažka mnie na sercy kazać wam. Taiŭ ja prad wami, dumaŭ, mo’ błahoje raźwiejecca, prapadzie, jak siła niačystaja, až widać nie… Mo’ wy što zdolajecie zrabić, prabawać treba!
I pačuli my ciažkuju dla nas nawinu: Daŭhoje, strašnoje było našaje zmahańnie. Byli my ŭ Sakołcy