Старонка:Carkwa, Pomsta, Wiaźnica (1928).pdf/91

Гэта старонка не была вычытаная

— 89 —

z hazetki, što čutna nowaha pa świecie. Prysyłajuć mnie paru hazetak…

Dyk was za henyja hazety? — jany ŭ was biełaruskija, ci što? — pierapyniŭ Drucki.

— Nie, panok! nie za hazety, chacia jany biełaruskija, wiedama biełaruskija! A ty jakija chacieŭ-by kab my čytali, jak nie swaje rodnyja?! Jano, praŭdu kažučy, pačatna j z hazetami była ŭ mianie kałatnia na pošcie, dyj probašč swaryŭsia, łajučy balšawikom, — potym adnača ŭsieńka naładziłasia. Bačycie, ja synka maju ŭ himnazii, ništo ŭžo padhadawaŭ chłapca. Jon mianie najbolš nawučyŭ, što adkazwać na pošcie i probaščawi, chacia j ja sam wiedaŭ.

— Dziakuj Bohu, užo niekalki hod jak prysyłajuć mnie hazetki, dyk čaławiek pracior kryšku wočy!

— Nie za hazety mianie wiazuć, a za knižki. Mo ja za ŭwieś wiek swoj i pračytaŭ sa try knižki, bo tak niama kali. Wiedajecie, jak pry haspadarcy, to toje, to sioje — ŭžo j dzień ścierli, a tam, bačyš, adzin hadok, za im druhija. Ciapier ja ŭžo inšaha rozumu j pahladu na knižki, hledziačy na swajho Wincula. Jamu hadkoŭ usiaho treciaja častka maich, a kali pačnie hawaryć sa mnoju, dyk, dalboh! mała stałych ludziej, kab hetkija rachmanyja byli.

— A dzie-ž wy addali synka wučycca, ci nia ŭ Wilniu? — pytajecca druhi sielanin.

— Ale! ale ŭ Wilniu, u biełaruskuju himnaziju. Naraiŭ byŭ mnie hetak adzin čaławiek nieznajomy, jaki načawaŭ u nas u chacie. Na što wam, kaža, kab jon łamaŭ sabie jazyk u nakšaj himnazii! Daražej tamaka kryšku, ale ŭsio lepš, prynamsia syn padrosšy nia čuracimiecca baćkaŭskaje chaty j mowy. Ja razdumaŭšy, pakałupaŭšysia ŭ sumleńni, uziaŭ dy pawioz u Wilniu. I dobra, wiedajecie, wučać, chaj ich bura, jakija jany samyja chiba naŭčonyja, što za niekalki hadkoŭ z Win-