Старонка:Dudka białaruskaja Macieja Buraczka.pdf/70

Гэта старонка не была вычытаная

Skrabuć skuru nażom, jak na boty tawar.
I kahoż tut niama? — tut i pan i żabrak,
Hanarał i sałdat, akanom i mużyk.
A szto bab i dziawok — skazać tak —
U troje bolsz jak mużczyn jość na lik.
Chto za szto, a jak bab, dyk najbolsz za jazyk.
Jazykiż daŭżyni — tak jak dobry rucznik.
Ich i palać smałoj i nażami skrabuć,
I nijak da biała prapalić nia mahuć.
Nadto szmat maładych, szto duryli mużoŭ;
Czaraŭnic a i zwodniaŭ starych,
Tut ja szmat i znajomych najszoŭ,
Ale tak nie czapaŭ użo ich.
Z mużykoŭ tut nie nadto kab szmat,
A ŭsio bolsz dyk bahatych panoŭ.
Na ziamli adciarpieŭszy, nasz brat
Na toj swiet jak pa maśle paszoŭ,
A panam dyk i trudna ciarpieć
Biaz prywyczki, dyk stohnuć, aż strach!
Hlanisz, pan jak zdajetca miadźwiedź,
A czort dyszlam zaproh i trach tararach,
Biczam bje, rażnom pore u tył,
Mordu krucie na bok i za kudły trasie;
Stuk i kryk, aż wichor krucie pył,
Tak pan czortowy woz toj niasie.
Tam pany i murujuć, i aruć,
Wymiatajuć, i świni pasuć,
A smału dyk jak miod tam żaruć,
A kamiennia jak hory niasuć;
Usio ŭ piekle kab dno jak zrabić,
A ŭsio tołku niania ich raboty nihdzie: