Старонка:Historyja świataja abo Biblijnaja Staroha Zakonu (1930).pdf/118

Гэта старонка не была вычытаная

praroka Jonu, kab praz jaho abwiaścić karu i prywiaści ludziej da paprawy.

Ale Jonie nie chaciełasia jści da pahancaŭ i worahaŭ swajho narodu, dyk jon nie pásłuchaŭ Boha i zamiest taho, kab iści ŭ Niniwu, pajšou zusim u druhi bok, nad mora i tam sieŭ na karabiel, katory adychodziŭ až da Hišpanii. Kali toj karabiel adpłyŭ užo daloka ad bierahu, raptam uźniałasia wialikaja bura, jakaja kidała pa mory karablom, jak łupinkaj. Karabielniki bajalisia, kab karabiel nie pajšoŭ na dno, dyk pačali wykidać u mora usio, što było na karabli, kab hetym ablahčyć karablu. Ale i heta nie pamahło — a bura nia tolki nia ścichała, ale jašče krapčeła — dyk jany pačali malicca da swaich bahoŭ i pryzywać ich na pomač.

Tymčasam Jona, zmučany padarožaj, spaŭ u nižniaj čaści karabla. Pryjšoŭ da jaho kiraŭnik taho karabla i kaža: ŭstań, mali i ty swaho Boha, mo' časam źmiłujecca nad nami. Ale bura nie pierastawała. Tady karabielnikam pryšła dumka ŭ haławu, što musić pamiž imi jość taki čaławiek, katory mocna prawiniŭsia pierad Boham i za heta Boh ich karaje. Kab wykryć winoŭnika, kinuli heta jany los i paŭ los na Jonu. Jona tady pryznaŭsia da winy i skazaŭ, što jon uciok ad wobliku Boha swajho, kab nia jści spaŭniać Jaho wolu. Tady karabielniki pierapałochalisia jašče bolš i nia wiedali, što rabić.

Jona skazaŭ im: waźmiecie mianie i kińcie ŭ mora i tady bura ŭspakoicca, bo ja wiedaju, što heta z majej pryčyny Boh was karaje. Karabielniki spačatku nie chacieli hetaha rabić, jany chacieli lepš dapłyć da bierahu i wysadzić Jonu, ale kali prakanalisia, što z hetaha ničoha nia budzie, bo bura ŭsio krapčeła, jany ŭziali i kinuli jaho ŭ mora. Bura ścichła, a Jonu z woli Božaj prahłynuła wialikaja ryba. Jona prabyŭ u nutry taje ryby try dni, potym ryba wykinuła jaho na bierah.

Tahdy Jona nie paśmieŭ ŭžo supraciŭlacca woli Božaj i pajšoŭ u Niniwu. Tam pačaŭ napaminać narod i pradkazwać, što kali niniwijcy nie nawiernucca, to Boh ich pakaraje źništažeńniem horadu. Jahonyja słowy mieli dobry skutak: narod pačaŭ kajacca za swaje hrachi: u poście i malitwie, popiełam pasypaŭšy sabie hałowy, maliŭ Boha, kab adwiarnuŭ ad ich karu. Nawat niniwijski karol i toj uzłažyŭ pakutnaje adzieńnie, pasypaŭ, swaju haławu popiełam i prasiŭ Boha nie karać horadu. Bačačy hetakuju pakutu, Boh, adwiarnuŭ ad ich karu.

Tymčasam Jona, spoŭniušy swoj abawiazak, wyjšaŭ za horad, zrabiŭ tam sabie šałas z liścia i čakaŭ, kali prydzie na Niniwu kara Božaja. Ale minuła 40 dzion — i kara nia prychodziła. Tady Jona tak zasmuciŭsia, što žadaŭ sabie śmierci: jon byŭ peŭny, što jaho ciapier pačnuć ličyć za falšywaha praroka. Ale Boh pawučyŭ jaho, što jon biaz pryčyny zasmuciŭsia. A pawučyŭ jaho hetakim sposabam.