Старонка:Krywičanin.pdf/16

Гэта старонка не была вычытаная

— Kali mnie ciapier chočecca. Bač, jak miesiac źjajeć, jak u dzień światlusieńka!..

— Laž dy śpi, bo nie ŭ błahi čas kažučy — rusałki ciabie jašče ů wir zaciahnuć.

— Et! — machnuŭ rukoj Haŭryk. Nadzieŭ šapku dy wyjšoŭ s chaty.

Miesiačnaja noč.

U woziery adbiwajucca zorki bliskučyje i chmarki kudzielnyje…

Zdajecca, što tam u wadzie hłyboka-hłyboka druhoje niebo wisić…

Zdajecca, što tam u wadzie zachawaŭsia dziůny świet, tajomny, zawaroženy.

Doŭha ŭhledajacca Haŭryk u wadu, stojučy na paromie. Jon kiruješastom da druhoha bieraha, da alchoŭnika, dzie la jawara tarčać pałki wienciaroŭ.

U cišy nočnaj raspływajucca ŭspleski šasta. Woziero niby stohnie pračychajučysia. Kałyšecca lustro hładkoje. Razsiewajucca snapy wadzianych bryzhaŭ wyhladajučych pad miesiačnymi pramieńniami šmatkolernymi pacierkami na hrudzioch kniazioŭny maładoj.

Haůryk užo dabraŭsia da wienciaroů, ale chočecca jamu u cichich čarach letniaj nocy ješče trochu pazabawicca na woziery i jon pływie na swaim paromie dalej da wuzkaj zatoki. Tam z abodwych bakoŭ u cinie raścieć wyšej čeławiečaho rostu kwoły, ruchliwy čarot. Paśla tej zatoki jość łuka, a za łukoju — wir, dzie rusałki a poŭnačy kupajucca, skačuć: piajuć — jak kažuć staryki.

Choć Haŭryku žudasna, ale ciaham ciahnie pahladzieć rusałak i dawiedacca ci praŭda toje, što pa ŭsiej wakolicy haworuć i tałkujuć, niby rusałki wabiać k sabie dziaciukoů i ščakočuć ich da śmierci.

Pływie Haŭryk dalej.

Woś pierad im hetaje strašnaje i cikaŭnaje miejsco…

Wysoki čarot ruchajecca ciomnaj žywoju ścianoj. Pa cichaj, cianistaj wadzie krasujucca wadarości, hładyški, pływunčyki i biełyje wadzianyje lilei…

Zdajecca Haŭryku, što kwietki hetyje žywuć i šepty cikaůnyje wiaduć na swajej rodnaj mowie kwietak.

Zdajecca Haŭryku, što pad kwietkami rusałki śpiać u wadzie hłybokaj.

Zastanawiŭsia jon na paromie i dawaj aziracca pa bako ch, — ničahusieńki nie widać. Tolki miesiačyk bliščyć u wadzie. Spuści cca raptam kažan na jaho biełuju ad muki šapku, pisknie, palacić i tolki žudaść atulajeć dušu Haŭryka.

I strašna tutaka a poůnačy adnamu, ale wabić i warožyć hety strach.

— Rusałački pryhožyje, rusałački charošyje pakažyciesia mnie!

U hustym, ciomnym čarocie razdajecca niejki šorach. U Haůryka serce mleje i wyskačyć choče z hrudziej…

Heto tolki dzikaja kačka wylacieła s pamiž jawaru.

Sum napaŭ na Haŭryka.

— Rusałački lubańki, dzieŭčynki-kwietańki! — nieprytomna z haračym impetam maładoj dušy haworyć Haŭryk — ja prypłyů da was, ja chaču was bačyć, chaču! — kančaje jon srohim hołasam.

Pad wadoju niešta zawarušyłosia. Pajšli kruhi pa wadzie i sotni bliskučych wačej zirnuło na Haŭryka s ciomnaj hłybi…