— „Nie, ja nie dasuž!“
Prychodzicca biehčy zajcu. Pajšoŭ zajac, padbieh da lisičynaj chatki, pastukaŭ łapkaj u akno i kaže: „Dobry-dzień! Panie Katowič, prasiŭ baćka i matka, kab wy łaskawy byli k nam na abied pryjšli, chleba-soli źjeli, pabiasiodawali!“
Dy sam, jak možna chutčej, nazad! Prybieh zajac damoů. Pastawili jany ŭsio skaraj na stoł, a sami pajšli dy pachawalisia: miadźwiedź na dub uzlez, woŭk u kusty zašyŭsia, kaban u moch zaryůsia, a zajac u krapiwu schawaůsia i sidziać.
Prychodzić kot i lisica na abied; bačać — nikoha nima. Sieli jany za stoł i pačali abiedać. Kot ubačyŭ, što kaban chwastom ad much machaje, i padumaŭ, što heto myš, dy jak skakanuŭ! dy łapami za chwost. Wot kaban jak uschopicca! dy jak pabiažyć, čym žyŭ! A miadźwiedź, jak ubačyŭ heto, dy z duba na woŭka! dy drała! A zajac za imi. Biahuć, až pył staŭbom!..
Tady lisica kaže katu: „Durny ty, panie Katowič, na što ty ich čapaŭ? My-ž by ješče nie raz choraša ŭ ich paabiedali“.
Čyrwonaja chustačka.
Žyła sabie dziaŭčynka. Padaryła jej babka čyrwonuju chustačku. I tak taja chustačka pryjšłasia da twary dziaŭčyncy, što i samu dziaŭčynku, prazwali Čyrwonaja Chustačka.
Raz ranicaj maci napiekła blincoŭ, sprahła wiereščaku, pałažyła ůsio ŭ košyk dyj kaže:
— „Zaniasi heto, dziciatko majo, babcy, dy nie marudź, kab da wiečera damoŭ wiarnucca!“
Uziała Čyrwonaja Chustačka toj košyk, pacaławała mamu i pajšła da babusi. Idzie jana lesam, — kali ŭbačyŭ jaje z-za kustoŭ šery woůk. Wielmi hałodzien byů woŭk, — tak-by i prahłynuů jaje, dy nidaloka niechto drowy rubaŭ.
Ot puskajecca woŭk na chitraści. Patchodzić da Čyrwonaj Chustački dyj kaže: — „Witaj, dziaŭčynka! Ci