Старонка:Pan Tadeusz (1859).pdf/83

Гэта старонка не была вычытаная

Katórym abciau wúszy: — ach! — adziń astáusia,
Katóry s scyzórykam maím nia spatkáusia,
Ródny brat razbójnika wusaczá Saplícy,
Da jaszcżeż najbahátszy unászaj akolícy!
Jon da Harészkau zámka siaháje rukóju,
I usich tut zá nos wódzić, — máje czyn, Sudździóju,
I pan ustúpisz zámak? — nia pałómisz kosci,
Dazwólisz sztab krou páńska na hétam pamóści
Taptáu uráh Harészkau? Nie! Harwáz udúszyć
Paháńca tut na miéścia: — pakúl pálcam rúszyć,
Woś pakúl sczyzórykam práwić ruk dastánie,
Saplíca u kamóru hétu nia zahlánie.« —

»Oj czúłaż majá siérca! — hrafók atazwáusia,
Nia dáram mur zamkówy tak mnie pry hladáusia;
Choć nia znau szto chawáje kład! — wialíki szkódy,
Żáłasnyje pry hlády, straszénny pry hódy.
Dziéłam! — kalí Saplícu zámak ja zahráblu,
Na żyćció tut pasażú ciabie, — woś Marhráblu.[1]
Recz twajá spadabáłaś wiélmi, moj Harwázy!
Ach sztob ty nóczkaj héty wiaściú mnie razkázy!

  1. Murhrábla práwiu céłym zámkam i hladziéu za parádkam u damú. —