Старонка:Pan Tadeusz (1892).pdf/37

Гэта старонка не была вычытаная

„Wiwat!“ Kryknuli ǔsiè; a jon kłaniacca ǔsìm staǔ
I zwolna pàlcami u tabakiеrku daǔ.
Tabakiеra załataja, z brylantaǔ aprawa,
A pasiaròd jеj byǔ partret karalà Stanisława.
Sam karòl wojcu Padkamòraho jajò darawàǔ,
A pa badźcy Padkamory jak spadak ważny uziàǔ
Dzwon u jajò znaczyǔ, szto chocza hawarỳć,
Zamoǔkli ǔsiè i nichtò nia smiеǔ ust atwarỳć.
On pramowiǔ: „Wialmożna Szlachta, Braty Dabradziеi,
„Dla papisu myślìǔskaho jość tak wiеla kniеi,
„Sudzìć takìch spraǔ doma, nijàk my nia możam
„I pasiadzеnnia nasza na zaǔtra adłożym.
„Ja dalszych sporak staronam nawat nia pazwolu;
„Woźny! daj znać szto adkładywajam sprawu na zaǔtra u pola.
„Zaǔtra Hraf z całym myśliǔstwam pryjеdzia,
„I Waszać Sudzjà z nami ruszysz, moj susiеdzia,
„I Pani Talimena, Paniеnki i Pani,
„Budam ǔsiè na wialikam, radnam palawanni;
„Takża i Pan Wojski ad tawarystwa nia adstania u domu“
Toja kàżuczy tabakiеrku padawaǔ staromu.

Wojski na kancỳ wostram siaròd łaǔcoǔ siadziеǔ,
Woczy zmrużyǔszy słuchaǔ, kazać nia chacièǔ.
Maładziòż nia raz pytàłasia ab jahò zdannia,
Bo nichtò nad jahò nia znaǔ palawannia,
No jon moǔcza szczyptu ǔziatu z tabakiеry ważyǔ z ukosa
U palcach i doǔha dǔmau pakul paciahnùǔ da nosa,