Lublu ja darohi, Lublu ja uzhorki, |
LISICA i RAK.
Pabačyła lisica raka. Stała pryhledacca, jak jon pamaleńku paŭzie, a paśla dawaj śmiejacca z jaho:
— „Nu, dyj praworen že ty, nima što kazać! Praŭdziwy rak-niebarak. A skažy mnie, rače, ci to praŭda, što ty siem let pa wadu chadziŭ dyj tuju na parozi razliŭ?“
— „Može kali praŭda była, — kaže rak, — a ciapier brachnioj stała. Bo, wo, choć u zakład pajdu s taboj, što pieršy da taho karča dabiahu, dy ješče tabie na krok fory dam!“
— Dobra!
Stanuła lisica na adzin krok pierad rakam, a rak učapiŭsia kleščami jej za chwost. Pabiehła lisička, biažyć, što duchu, ažno pył kuryć za jej. Dabiehła i kliče:
— „A dzie ty, rače?“ — i abiarnułasia chwastom da karča.
A rak saskačyŭ s chwasta i adzywajecca:
— Ja tut užo daŭno ždu ciabie.
Prykazki. Trapiła kasa na kamień. Trapiŭ razumny na mudraho. Kali nie dasužaściu, dyk chitraściu ŭziaŭ.