Старонка:Pieraškoda (1937).pdf/13

Гэта старонка не была вычытаная

Hanna. Aj Bożačka, każecie ŭžo! Dy chto-ż tam taki?

Taras. Dy chto taki? A chto-ż inšy, jak nia moj Astap z wašaju, niby-to majoju, Woleju!

Hanna. A-a a!.. Dy chto-ż-by tam ab hetym dumaŭ. Wy tolki skarej swatoŭ prysyłajcie, a tam damo radu. Wy baćka — majecie nad chłopcam prawa, a ŭ mianie jość kačarha i prawa nad Woleju.

Trachim. I ja, zdajecca, baćka i taksama maju prawa…

Hanna. Čort ty, a nia baćka. Aha, ziaciok, Domna użo aż try razy za wami prysyłała.

Taras. (Da publiki.) Nowaja biada budzie! (Holasna) Licha jaje wiedaje, čaho jana ad mianie choča!.. Zaŭsiody pytaje ŭsio, kali da jaje Astap swatoŭ pryšle… Dyk wy każacie zaŭtra da Woli swatoŭ prysyłać?

Hanna. A čaho tam marudzić! Nu, wiadoma zaŭtra… Nu stary, pojdziem, bo wiačera astynie. (Ciahnie Trachima za rukawo, wychodziać),


ŹJAWA VI

Taras adzin

Taras. Što tut rabić? Što pačać? I tak kiepska, i hetak nia dobra! Łataj jak chočaš, a jano ŭsio rwiecca. Sama baba da siabie klikała, sama