Старонка:Pieraškoda (1937).pdf/14

Гэта старонка не была вычытаная

častawała, caławała, a ciapier prosta až šaleje: żanisia z joju, dy ŭsio tut! Zdureła baba i basta! Każu joj adčapisia ad mianie, waźmi majho syna Astapa, ja jaho z taboju ažaniu. Dyk što-ż, Astap pra Domnu i słuchać nia choča! I rabi tut što chočaš! Ech, kab mnie tolki, jak kolwiek dy wyswatać Wolu, a tam: (śpiawaje.)

Oj, popie, popie, baćka naś,
Adčyni carkožku, dy źwiančaj nas…

A tam, tady… chie-chie-chie! Żonačka maładaja, jak malinačka… Ech! Kab tolki Boh skarej daŭ mnie jaje… (Uwachodzić Domna.)


ŹJAWA VII

Taras i Domna.

Domna. A ja šukaju ciabie, susiedzie, šukaju, a ty tut!

Taras. A ja tut.

Domna. Dzie-ż ty prabywaješ? Mianie ci ŭspaminaješ? A ja i blinkoŭ napiakła, i kurku usmażyła, i harełački pryzapasiła, dy usio čakaju majho sakolika jasnaha, usie wočki prahladzieła, usie ścieżački pierataptała, a jaho jak niama, dyk i niama. Moża ty i nia dumaŭ aba mnie?

Taras. Dy dumaŭ użo, dumaŭ…

Domna. Nu dyk idziom, sakolik moj, skarej idziom pahutarym tam, paciešymsia…