Старонка:Pieraškoda (1937).pdf/29

Гэта старонка не была вычытаная

Domna. Tarasik moj, zołatca, pacałuj mianie! Nichto-ż tut nia ŭbačyć… (Uwachodzić Piotra.)

Taras. Pacałuju, kwietačka, pacałuju. (Całuje, uzychodzić miesiac, robica świetła. Chłopcy i dziaŭčata akrużajuć Tarasa i Domnu i pačynajuć śpiawać. Piotra, jak wianok, trymaje nad Tarasam i Domnaj koła kiłbasy).

U miesiacy wieraśni wypała paroša,
Dzied babu palubiŭ, što baba charoša.
I krywaja, i ślapaja, jašče k tamu złaja:
I kryčyć, i burčyć proci dzieda nie zmaŭčyć.
Ubiarysia babka u nowaje bielle,
Ja-ż ciabie pawiadu z saboj na wiasielle.
Ubrałasia babka u nowaje bielle.
Ciapier wiadzi mianie dzied z saboj na wiasielle
Uziaŭ dziedka babu za biełuju ručku,
I śpichnuŭ babu dzied z mosta dy ŭ rečku.
Ciapier, babka, kajsia, krychu pakupajsia!
A što baba uznurnie, to dzied kijem papchnie.
Pryšoŭ dzied da domu i začaŭ bażycca:
I jej-jej i jej Bohu nia budu żanicca!
Razdumaŭsia dziedka i ŭ dałoni plešča
Kali budu żyŭ zdaroŭ, ażaniusia ješče!

Piotra. A ja tady pabłahasłaŭlu ich Domninaju kiłbasoju.

Taras. Ćfu, šałaputy! Daliboh jany pawarjacieli siahońnia, ci jakoje licha! (Uciakaje u adzin bok, a Domna u druhi. Wiasiołaść, rohat).