Старонка:Pieraškoda (1937).pdf/53

Гэта старонка не была вычытаная

nie dali. I što ciapier z hetaha wyjdzie… Baby zajadłyja… Tarasu tak nia spuściać. A jamu, staromu karču, tak i treba: niachaj adrazu dwaim nia krucić haławy. Woś była-b kamedyja, kab heta jaho zamiest wianca, dy ŭ chałodnju: astudzisia, Taras, bo ad zalacanak da dwaich tabie horača zrabiłasia! Cha-cha-cha! Ci prydzie siahońnia wojt, ci nie? Kab wiedaŭ, što nia prydzie, na siało pajšoŭ-by. Ale pakul što treba padmieści ganak, jak widać, tut niechta byŭ i naśmieciŭ. (Biare wienik i padmiataje ganak, schodcy i schodzić na panadworak) Cha-cha-cha! Jak uspomniu, jak Domna chryściła Tarasa, dyk nie mahu ad śmiechu wytrywać… aż pad stoł niebaraku zahnała. Ale što ciapier rabić: iści, ci pačakać?… Krychu pačakaju moża wojt prydzie. (Paziachaje, padychodzić da rampy i pačynaje śpiawać. U rukach trymaje wienik.)

Woś panočki, što za sprawa,
Jak i zlewa, tak i zprawa
Wiarci hetak, kruci tak —
Adnolkawy bydzie znak.
Niejak hnaŭ ja samahonku
Dačku zamuż addawaŭ;
Akcyźniki nalacieli
Dwa hady ja „panawaŭ.“
U les pajechaŭ za drawami
Kab čuć chatu abahreć;
Laśniki tut nalacieli