61. Stary sabaka.
Byŭ u czaławieka sabaka Rabczyk. Pakul małady byŭ, czałaiek jaho szkadawaŭ, a jak pastareŭ, dyk jon jaho prahaniaje, jeści nie daje. Paszli raz baby ŭ pole żyta żać i Rabczyk za jimi. Brała z saboju na pole haspadynia i maleńkaje dzicianiotka.
Pryniasła jaho na pole ŭ kałyscy, kałysku pawiesiła na kozły, a sama pajszła żać. Rabczyk chacieŭ lehczy kala kałyski, dyk haspadynia wyciała jaho i prahnała. Loh Rabczyk u addali, dyj lażyć smutny.
Tolki ludzi adyjszlisia, aż biażyć woŭk. Wychapiŭ dzicianio z kałyski dyj pabieh. A Rabczyk pabaczyŭ, dy — u śled za jim: haŭkaje, rwie jaho, nia puszczaje. Paczuli baby, biahuć iź siarpami, dyj kryczać:
„Ratujcie, woŭk dzicianio ŭchapiŭ!“
Paczuli mużczyny, dahnali waŭka, adabrali dzicianio.
Każa tady haspadar da żonki: „Baczysz, my prahaniali Rabczyka, a jon nam jakuju pomacz daŭ!“