Старонка:Precz z Hitlerem! czy niech żyje Hitler! (1934).pdf/33

Гэта старонка не была вычытаная

Czudzkiego, (obecna granica Rosji Sowieckiej z Estonją), we wsi Smołowa. Otrzymałem ostrzeżenie od kontrwywiadu, że niemieckie dowództwo w porozumieniu z dowództwem Armji czerwonej, ma mnie zlikwidować z całym oddziałem. Chociaż znajdowałem się wówczas na terenie Rosji, przy granicy, to komisarze sowieccy rolę likwidatorów powierzyli dowództwu niemieckiemu. Naturalnie, że działo się to bez wiedzy naczelnego dowództwa ich wojsk. W takich czasach każdy komisarz przyfrontowy miał pełną władzę. I dnia 5 marca 1918 r. o godz. 11-ej zostałem otoczony przez oddział 11-go bataljonu piechoty niemieckiej pod dowództwem niemieckiego lejtenanta i przydzielonego do nich oddziału ochotników Niemców pod dowództwem dwóch oficerów rosyjskich, którzy przeszli na stronę niemiecką, barona Engelgardta i barona Zweige-Manteufla, którzy brali udział w tej wyprawie, i odgrywali rolę głównych menerów.

Miałem ze sobą około 500 ludzi, doskonale wyekwipowanych, uzbrojonych, na dobrych koniach. Ochotnicy pochodzili przeważnie z Polski z Kresów, z Estonji, z Łotwy była też część Rosjan. Byli to ludzie zdecydowani i wypróbowani w walce z Niemcami. Na propozycję Niemców, abyśmy się poddali, i na świetne warunki, które nam proponowano, odpowiedziałem odmową. Zawrzała krótka bitwa. Niemcy zostali rozbici. Sztab ich wzięty do niewoli, — reszta uciekała do rezerwy, pozostającej na jeziorze.

Poprowadziłem osobiście szarżę na rezerwy i zostałem rannym na wylot w piersi. Bitwa się skończyła kompletnem naszem zwycęstwem. U wziętych do niewoli oficerów w sztabie niemieckim zostały znalezione dokumenty, rozkazy dowództwa i instrukcje, jak z naszym oddziałem Niemcy mieli postąpić. — Otóż wszystkich tych, którzy byli urodzeni na terenach, zajmowanych przez ówczesne wojska niemieckie, Niemcy mieli, jako partyzantów, rozstrzelać na