Старонка:Precz z Hitlerem! czy niech żyje Hitler! (1934).pdf/42

Гэта старонка не была вычытаная

Złapany na gorącym uczynku wysłannik sztabu niemieckiego, porucznik Szeffel, został przed frontem rozstrzelany. Odtąd zaczęły się bitwy pod Neugauzenem, Werro i Dorpatem. Potem przekazałem dowództwo generałowi Łajdenerowi, któremu się podporządkowałem. Walczyłem w obronie Dorpatu, Felina, aż pod sam Rewel, skąd wyruszyliśmy do kontr-ofenzywy przy pomocy przybyłych Finlandczyków pod dowództwem gen. Wecera. W przeciągu kilku tygodni rozbiliśmy i rozbroiliśmy 60-tysiączną armję bolszewicką, wychodząc na linję Narwa — Psków.

W czasie walk pod Dorpatem w pierwszej połowie listopada 1918 roku przybył do mego sztabu przebrany za oficera komisarz Kudraszew z zadaniem zgładzenia mnie. Wysłany przez dowództwo sowieckie do Niemiec, przez sztab generalny wyekwipowany i zaopatrzony w odpowiednie dokumenty, został zdemaskowany i powieszony. Dokumenty które posiadał, przydały się dla orjentacji.

Za obronę Estonji otrzymałem rangę podpułkownika.

W swoim czasie przesłałem do Polski przez front dwuch braci Dąbrowskich, brata mojego ciotecznego Juljana Karłowicza i około 60 Polaków z kresów, którzy byli zaczątkiem formacyj kawaleryjskich na Wileńszczyźnie.

Kontaktu ściślejszego z Warszawą zawrzeć nie mogłem, gdyż sztaby niemieckie pilnowały, ażeby mi to utrudnić przez rozpuszczanie po mistrzowsku różnych wersyj.

Przybył na front estoński gen. Rodzianko. Zjawił się i gen. Judenicz. Zaczęła się formacja korpusu, a zatem armji północnej, nie bez wpływów niemieckich. Stałem się im solą w oku i pomimo, że mi dawano za odniesione zwycięstwa rangi i stanowiska, (gdyż za zdobycie Gdowa otrzymałem pułkownika, a za sformowanie dywizji ochotniczej