I nie spadziewaŭsia i ŭ śnie nia śniŭ,
Sto maja kabyła dy maje apieku!
I bywało tak što i dobra biǔ,
Jak taho zasłuže, nia to što dla zdźieku.
Wot byli marozy, zdaraželi drowy:
Ja nakłaŭ na hniedku zo-try abiaremki
I papchaŭsia ǔ Hrodnu pat samy Rok Nowy.
Žonka dała jajek, kab kupiŭ cižemki,
Zajac byǔ zabity i skurka šaškowa.....
I jedu ǔ Hrodnu ja s hetym tawaram
Daroha siažkaja i syryje drowy,
Kabyła chudaja; ale s swaim daram
Dyk pchaŭsia pamału dalej, dy dalej;
Pryjechaŭ na rynak, tut zdziorli dziesiatku,
Bramnaho, ci jak tam, za štości kazali,
Pakazali miejsce; staŭ ja za rahatku, —
Pania ščup za zajca i kupiła zaraz.
Žyd za skurku, adličyǔ try złoty.
Wot tolki z drawami i jajkami ambaras.
Try baby da jajek nabrali achwoty.....
Zastalisia drowy. Dziakuj tabie Bože.
Až i žyd prychodzie i tarhuje drowy.
Wosiem złotych sule i hrošy pałože,
Atskoče, patskoče hanić što jałowy,
Dajeć i z dziesiatkaj! — „Dawaj, kažu płatu!“,
— „Wiazi, wiazi zaraz!“ Dryžyć jak asina,
Sam lacić, a honić, musić tapić chatu.
Mianie ŭziała litaść sabačaho syna.
Haniu ja kabyłu bičam pa kaleńniach;
A ślizka, a ciažka, ciesnyje darohi;
Sniehu tolki zwańnia, usio pa kamieniach.
Kabyła rwanuła i pala na nohi:
„Kab ty nie daždała!“ A žydy śmiajucca!....
Dawaj ja byčyskam padyjmać skacinu.
Wot-wotže ǔstanie, kab troški napnucca.
Nu ǔžo-ž ustanie, a droŭ nie pakinu!
Až pan chap za ruki, i treś mianie pa twary.
„Ja tut, kaže, členam — apiakun skaciny,
„A wy bjecio koni, sabačyje wiery?
„Wot zaraz i wašaj sprabujuć śpiny!....“
Kryknuǔ štoś tak kštaltam:
„Hore dawi!“ — Jak tyc dwa wajaki!
Žydy zaraz drowy raschapali hwałtam,
|