(u tyje časy, razumiejecсa, zabaronienaha) najlepšy niuch da špikaŭ mieŭ Iwasia. Jak by taki špik nie maskawaŭsia, jak by nie padmazywaŭsia — Iwasia zaŭsiody jaho źniuchaje.
Tolki, bywała, prysiadzieš na łaŭcy na jakim kolačy bulwarčyku, jak tut ža pobač z wami prysadžywajecca typ nihilista: wałasy — doŭhije, akulary - wializarnyja, kruhłyja, ćiomna-sinija, boty — staptanyje, palto — ryžaje, nu, ale Iwasiu nie padšukaješ! Paciahnie tolki nosam, zachrapie im, jak toj wajskowy žarabiec, pačuŭšy bitwu i pačynaje hudzieć swaim basam:
— I wialiki ž čaławiek byŭ hety Puškin! jon skazaŭ: ćwiordyje znaki (ъ) saŭsim padobny da špionaŭ: jak biaz tych, tak i druhich možna było b saŭsim lohka abyjścisia, a jany tymčasam prywykli ŭsiudy soŭhacca...
Kali heta pramowa nie pamahala, i špik mocna siadzieŭ dalej, Iwasia uskakiwaŭ z ławy adkidywaŭ swoj mikałajeŭski płašč na plečy hramowym swaim basam hukaŭ na ŭsiu wulicu:
— Zwoščyk! zwoščyk!!
Cełaj kučaj, cełaj chmaraj nadletali zwoščyki, a Iwasia spakojnym tonam dapytywaŭ kožnaha:
— Swabodny?
— Tak točno, swabodny!
— I ty swabodny? — pytaje druhoha.
— Tak točno, swabodny!
— Dyk wy ŭsie swabodnyje?
— Swabodny, waše šijacielstwo.