Butyrki — haławoj by lepš nalažyu! Nie smačnoje tam žyćcio; a my čuli, što idziecie wy za praŭdu; škada nam was!
Nam ža ŭsim tak užo dakučyła miasić hetaje bałoto, što chacielosia jak najchutčej dabracca choć da jakoha kolačy prypynišča. A tut zdaryłasia jašče nowaja pryhoda.
Minali my niejki ciomny, krywy zawułačak, jak niechta z ciemry pjanawatym holasam kryknuŭ:
― Stoj! Chto idzie? Stoj!
― Studentaŭ aryštąwanych wiaduć,-adazwalisia hałasy z našaj hramadki.
― Studentaŭ aryštawanych?- ździŭlanym holasam znoŭ krykniŭ nieznany, ― stojcie-ž i ja zwami pajdu ― i ja student.
Čutna była šlapanina pa bałocie niapeŭnych krokaŭ i ŭrešci, chistajučysia na baki, dalučyŭsia da nas rosły student.
Ani palicejskije, ani žandary nijakaj praškody jamu nie rabili: Nia ŭsio roŭna: adnym bolej-adnym mieniej. Ale hety, mocna padpiły, sam zaraz ža staŭ prystawać da žandaroŭ.
― Čerci wy łazatyje! ― kryčaŭ nowy naš siabruk, ― aryštoŭwać to wy dasužyje, a wiaści nia ŭmiejacie: heta-ž tut piekło, a nia wulica! stojcie: dajcie zakuryć! kažu-stojcie: kuryć chaču.
Žandarski aficer, jaki jechaŭ na pieradzie krokam, strymaŭ kania i razumiejecca, strymalisia ŭsie. Pačalisia žarty, śmiech, stali častawacca papiarosami, a naš nowy siabra ŭsio pry-