dreŭlanyja wydali nam kazionnyja, nož dawaŭsia tolki adzin na ŭsich i to wybarnamu z pamiž nas staršyni. Ab widelcach, samo saboj i ŭspaminu nia było.
Ale na jadu samuju mała chto i źwiertaŭ uwahi. I jak nia dziŭna pakažecca, a my, siedziačy ŭ turemnych kamerach, karystali, nat ciešylisia z woli i swabody. Bo ci ž u tyje časy pazwolili-b sabracca niekalkim sotkam studentaŭ? Praŭda-nas začynili, ale-ž pry nas nichto nie stajaŭ, nichto nie padsłuchouwaŭ.
U kamerach była duchota; pryjšłosia paadčyniać wokny. Razam sa świažejšym wietrykam dalaciela da nas dobra znanaja pieśnia:
Быстры, как во-о-олны,
Дни нашей жи-и-изни...
Skul tut hetaja pieśnia? Kinulisia da zakratowanych woknaŭ. Dzie pierš nie ŭdałosia adčynić wakna, tam ciapier zaźwinieli šyby...
A pieśnia-darahaja našaja pieśnia-płyła...
My praz kraty pracisnuli ŭniwersytecki mundzir i zawiesili jaho na waknie. Praz momant z druhoj starany-tolki pawiercham wyšej, zabliščeŭ tak sama wywiašany praz wakno mundzir studentaŭ Piatroŭska-Razumoŭskaj Akademii.
― Ura! ura!!-hukanuli my ŭsie.
― Ura! ura!!-u adkaz pačuli my ad "Piatroucaŭ", i hromkije woplaski pasypalisia z abiedźwuch staron.